DWA SPOJRZENIA NA BABILON
IV tom Wykładów Pisma Świętego pt. "Walka Armageddonu" zajmuje się głównie tematyką odstępczego chrześcijaństwa. Jego autor, C.T. Russell, przedstawia jego systemy, jako główną przeszkodę stojącą na drodze do ustanowienia Królestwa Bożego na ziemi. Na podstawie Pisma Świętego autor dowodzi, że chrześcijaństwo z imienia jest biblijnym Babilonem. Zdemaskował fałszywość jego uroszczeń, błędy i zepsucie moralne. Podkreślił rosnące przekonanie oświeconych ludzi, że takie chrześcijaństwo, jakie świat obecnie widzi, powinno ponieść karę za swe niegodziwości. Wskazał na rozgniewane masy ludzkie jako wykonawcę tej kary. Końcowa część IV tomu wprowadza w szczęśliwą epokę Królestwa Bożego, ustanowionego zaraz po tym, gdy cała budowla "chrześcijańskiego" Babilonu zostanie obrócona w gruzy. Po wstępie "Dwa spojrzenia na Babilon" umieszczono Wykład II ze wspomnianego tomu.
W czasie pisania IV tomu (1897) autor przewidywał wypełnienie proroctw o upadku Babilonu nie dalej jak w 1914/1915 roku. Upadek wtedy nie nastąpił, chociaż głębsze umysły musiał zastanowić fakt, że w tymże roku, przepowiedzianym kilkadziesiąt lat wcześniej jako koniec Czasów Pogan, wybuchła wielka wojna nazwana światową. Od tamtej znamiennej daty upłynęło jednak całe stulecie i chociaż ówczesne tłumaczenia autora zdumiewająco trafnie charakteryzują dzisiejszy stan świata chrześcijańskiego oraz bliską perspektywę jego zniszczenia, to jednak owo przesunięcie w czasie wciąż jest dla wielu zagadką. To stuletnie odwlekanie okazało się tylko pozornym z chwilą, gdy ruch proroczy lat 1967-1981 bezdyskusyjnie potwierdził prawidłowość chronologii biblijnej 6000 lat przyjętej przez brata Russella. Owocem tego ruchu jest m.in. tłumaczenie księgi Objawienia, które wykazało doniosłą rolę komunizmu w planie Bożym. I właśnie zrozumienie tej roli pozwoliło spojrzeć na mistyczny Babilon z dwóch punktów widzenia. Takie spojrzenie nie było możliwe w czasach pisania IV Tomu. Bez przyszłej wiedzy, w jaki sposób przebiegać będzie obalanie władzy Pogan po roku 1914, autor tomu opisał dzisiejszy Babilon, odstępcze chrześcijaństwo, jako jeden organizm cywilny, religijny i społeczny.
Prorocze ujęcie Pisma Świętego przedstawia ten organizm jako nieuleczalnie chorego pacjenta wszystkich światowych klinik. Różni "lekarze" aplikują mu różnego rodzaju "środki medyczne", które mniej lub bardziej skutecznie odwlekają moment nieuchronnej śmierci. Autor IV tomu, w rozdziale X wylicza te różne lekarstwa, w tym socjalizm, z jego najbardziej radykalnym skrzydłem, komunizmem. Nie mógł on oczywiście przewidzieć, że wymienione przez niego lekarstwo socjalizmu okaże się na tyle skuteczne, że podtrzyma babilońskiego "pacjenta" przy życiu przez szereg dekad. Bez socjalistycznej idei zrównania, wprowadzonej radykalnie w życie po roku 1914, rozwarstwienie społeczne wywołałoby ostateczny kryzys dużo wcześniej i już dawno anarchistyczna eksplozja rozsadziłaby światowy porządek. Pacjent babiloński dawno by skonał.
Pastor Russell zmarł w 1916 roku, rok przed wybuchem rewolucji, która rozerwała świat chrześcijański na dwa odłamy, religijny i bezreligijny. Dopiero wtedy, gdy taki stan rzeczy zaistniał, mogły zostać wyraźnie rozróżnione prorocze i obrazowe wskazania Pisma Świętego na dwie frakcje Babilonu, świecką i religijną. Były to jak gdyby dwa rywalizujące ze sobą modele sprawowania władzy. Gdy socjalizm ją zdobył, przez szereg dekad lansował świecki model Babilonu. Wykluczał on wiarę w inteligentnego Stwórcę, proponując w zamian religię bezwyznaniową, jego zdaniem praktyczną, polegającą na wprowadzaniu zasad sprawiedliwego współżycia między ludźmi i utrwalaniu pokoju własnymi siłami. Skompromitowany model kościelnego Babilonu przez szereg lat pozostawał w cieniu swego ateistycznego rywala, zanim ten, po początkowych triumfach, stopniowo wyczerpał się ideowo i wreszcie całkowicie dał za wygraną.
Te dwa modele sprawowania władzy w chrześcijańskim Babilonie przedstawia księga Objawienia. Oba są instrumentami "księcia tego świata", Szatana. Władza świecka pokazana jest w smoku, natomiast władza z dominującą religią, w bestii. Gdy wpływ religii na rządy został ze wzgardą odrzucony (Napoleon, Wiktor Emanuel II) i bestia papieska znalazła się w przepaści, przeciwnik Boży postawił na dyżurze smoka, władzę ściśle świecką. Gdy jednak możliwości władzy świeckiej również się wyczerpały, Szatan, w rozpaczliwej próbie ratowania swego imperium od anarchii złączył smoka i bestię we wspólnym działaniu (Obj. 13:1,2; 16:13).
Ogólnym obrazem na dzisiejszy Babilon lat 1914-1984 są siedemdziesięcioletnie rządy dynastii chaldejskiej. Stary Testament przedstawia Babilon historyczny jako pierwsze uniwersalne imperium, które położyło kres istnieniu Izraela, figuralnego Królestwa Bożego. Jego twórcą był słynny z podbojów i sposobu sprawowania władzy, potężny król Nabuchodonozor. Na jego wnuku Balsazarze panowanie Babilonu dobiegło końca i władzę przejęła dynastia medo-perska. Ani pan ówczesnego świata, Nabuchodonozor, ani też jego nieszczęsny potomek, Balsazar, adresat złowieszczego napisu na ścianie, nie mogą być obrazem na religijnych przywódców chrześcijaństwa, zwłaszcza tego z lat 1914-1984. Jest to obraz na panowanie Abaddona, króla szarańczy komunistycznej, który doszedł do władzy zaraz po końcu Czasów Pogan (Obj. 6:2; 9:11). Od Rewolucji Październikowej dokonał on zdumiewających podbojów, podobnie jak jego pierwowzór, Nabuchodonozor, i podobnie jak ów starożytny monarcha usiłował postrachem i wzniosłymi hasłami utrwalić stan posiadania i swoją władzę.
Ale z czasem komunizm stracił impet, a jego propagatorzy zdali sobie najwidoczniej sprawę z tego, że zalecając światu socjalistyczny model władzy, dodajmy świecki model Babilonu, lansują w rzeczywistości utopię. Zrezygnowali zatem z rywalizacji i weszli w utarte koleiny sojuszu ołtarza z tronem. Dwa, konkurujące ze sobą modele Babilonu zlały się w jeden. Obrazem na tę ostateczną, zdegenerowaną formę całego Babilonu stanowi słynna uczta nocna króla Balsazara. Wyobraża ona szczególnie intensywną propagandę "pokoju i bezpieczeństwa", zainicjowaną w latach lat 1977-1981 przez Kreml, ale czynnie wspieraną przez religie, szczególnie chrześcijańskie. Uczestników historycznej uczty przeraził jak wiadomo widok tajemniczej ręki piszącej na ścianie wyrok: Mene, Mene, Tekel, Ufarsin.

Tej samej nocy król Balsazar został zabity i rozpoczęły się rządy Cyrusa. Wydarzenie to ilustruje okoliczności ostatecznego zniszczenia chrześcijaństwa, dzisiejszego Babilonu. Wpierw padła świecka podpora Babilonu, czyli władze socjalizmu ukazane w Balsazarze. Były to symboliczne mury ochronne władzy świeckiej, sforsowane przez wojska "Cyrusa". Poniższa równoległość ukazuje czas "śmierci króla Baltazara": 1981-1984.
Tajemnica napisu polegała na tym, że w istocie rzeczy zawierał on tylko kilka wag babilońskich: kolejno 1000, 1000, 20 i 500 gera, w sumie 2520. Nikt nie wiedział o co chodzi i tylko prorok Boży był w stanie ten napis wyjaśnić. Podobną rolę wobec mistycznego Babilonu, czyli chrześcijaństwa z imienia, odegrał w latach 1977-1981 jego współczesny odpowiednik. Nie tylko potwierdził on znaczenie napisu na dzisiaj, ale również wskazał na dokładny czas spełnienia wyroku po 2520 latach od historycznej uczty.
Historia nic nie mówi o tym, aby Persowie zaraz po zabiciu króla babilońskiego rozprawili się z licznymi mędrcami i czarownikami, którzy go otaczali, i którzy byli pierwowzorem dzisiejszego kleru. Niemniej jednak wydarzenia roku 1980/81 były absolutnym przełomem w karierze największego odłamu chrześcijaństwa, katolicyzmu. Zamach na papieża zaświadczył wymownie, że romans władz socjalistycznych i rzymskiej nierządnicy dobiegł końca. Krótkotrwały triumf kościoła katolickiego, obłudnie określany w socjalistycznej prasie jako nadzieja świata został szybko zapomniany. Gwiazda polskiego papieża oraz systemu, który reprezentował zaczęła gasnąc. Obecnie odnotowano, że już w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku ofiary kościoła rzymsko-katolickiego w USA przestały milczeć. Odważni dziennikarze gazety "The Boston Globe" wszczęli śledztwo w sprawie jego pedofilskich nadużyć. Na podstawie wyników śledztwa nakręcony został film "Spotlight", który stał się światową sensacją i rekordzistą oglądalności. Ruszyła lawina demaskująca moralną zgniliznę kościoła katolickiego, która nie zatrzyma się wcześniej, aż całkowicie ten kościół pogrzebie. Taki sam los czeka i inne kościoły "chrześcijańskie" uprawiające polityczny nierząd z państwami.
Księga Objawienia, ilustrując wizjami czas końca, przedstawia bliską współpracę władzy świeckiej i kościołów, katolicyzmu i protestantyzmu jako trójczłonowe miasto (symbol rządu). Taka współpraca miała już miejsce, ale nie trwała długo. Jan ujrzał następnie w wizji, jak "wielkie miasto rozpadło się na trzy części i miasta pogan runęły [zaczęła się wzmagać światowa anarchia]. I wspomniał Bóg na Wielki Babilon, by mu dać kielich wina – gniewu zapalczywości swej [na całym świecie zaczęło się surowe rozliczanie kościelnictwa za jego nadużycia]" (Obj. 16:19).
Kościołowi Rzymsko-katolickiemu w Europie, poza watykańskim centrum, pozostała ostatnia twierdza, Polska. Tutaj, wciąż potężny i wpływowy kościół otoczył się politycznymi poplecznikami, okopał się i łudzi się że przetrwa. Daremne są te rachuby. Bez względu na to, jak świeccy obserwatorzy widzą jego przyszłość, przesłanki Pisma Świętego nie pozostawiają żadnych wątpliwości co do tego, że ostateczna zagłada kościoła katolickiego jest tuż przed nami. Równoległości chronologiczne wskazały czas, natomiast proroctwa i wizje Objawienia opisały okoliczności jego krótkotrwałego wyniesienia i sam upadek. Jakie wydarzenia w Polsce spowodują nagły zwrot opinii i gniewną furię społeczeństwa (symbolicznego morza) przeciwko klerowi musi się dopiero okazać. Jest pewne, że to się stanie. Wiadomo również, że walka kościoła o życie będzie miała rozpaczliwy, gwałtowny charakter. "A jeden potężny anioł podniósł kamień, wielki jak kamień młyński, i wrzucił go do morza, mówiąc: Tak gwałtownie będzie zrzucony Babilon, wielkie miasto, i już go nie znajdą" (Obj. 18:21).
UPADEK BABILONU
Czwarty tom Wykładów Pisma Świętego pt. Walka Armageddonu (1897)
Wykład II
Różne proroctwa Izajasza, Jeremiasza i Objawienia odnoszące się do Babilonu zgadzają się ze sobą w zupełności i najwyraźniej odnoszą się do tego samego miasta. Skoro zaś proroctwa te miały bardzo ograniczone wypełnienie na starożytnym, literalnym mieście, a te mówiące o nim w Objawieniu zostały napisane kilka wieków po tym, jak literalny Babilon legł w gruzach, to jasne jest, że wzmianki wszystkich proroków odnoszą się szczególnie do czegoś, czego literalny Babilon był ilustracją. Jasne jest również i to, że o ile proroctwa Izajasza i Jeremiasza mówiące o jego upadku wypełniły się w stosunku do literalnego miasta, to jego upadek i charakter stały się ilustracją wielkiego miasta, na które wskazuje Objawiciel w symbolicznym języ¬ku Apokalipsy (rozdziały 17 i 18) i do którego głównie odnoszą się inni prorocy.
Jak już sugerowaliśmy, to, co dzisiaj znane jest pod nazwą chrześcijaństwa, jest antytypem starożytnego Babilonu. Dlatego też uroczyste przestrogi i przepowiednie proroków przeciwko Babilonowi – chrześcijaństwu – są sprawami najgłębiej dotyczącymi obecnego pokolenia. Oby ludzie ci byli na tyle mądrzy, aby wziąć je pod rozwagę! Chociaż w Piśmie Świętym do chrześcijaństwa odnoszą się różne nazwy, takie jak Edom, Efraim, Ariel itd., to jednak określenie "Babilon" występuje najczęściej, a jego znaczenie – zamieszanie – jest znamienne. (...) Przyjrzyjmy się jednak temu, jak zdumiewająco dpowiadają sobie cechy chrześcijaństwa oraz jego typu, Babilonu, uwzględniając bezpośrednie świadectwo Słowa Bożego na ten temat. Wtedy zwrócimy uwagę na obecną postawę chrześcijaństwa oraz obecne oznaki przepowiedzianej dla niego zagłady.
Objawiciel nadmienił, że rozpoznanie mistycznego miasta nie będzie trudne, ponieważ jego nazwa znajduje się na czole. Jest więc ono w tak widocznym miejscu oznaczone, iż trudno będzie nam go nie zauważyć, chyba że zamkniemy oczy i nie będziemy chcieli widzieć – "A na czole jej było imię napisane: Tajemnica, Babilon wielki, matka nierządnic i obrzydliwo¬ści ziemi" (Obj. 17:5). Lecz przed poszukiwaniem Mistycznego Babilonu, popatrzmy najpierw na jego typ, Babilon starożytny, a następnie, pamiętając jego znamienne rysy, spojrzymy na antytyp.
Nazwa Babilon stosowała się nie tylko do stołecznego miasta impe¬rium babilońskiego, ale również do samego imperium. Babilon, stolica, był najwspanialszym i prawdopodobnie największym miastem starożytnego świata. Zostało ono wybudowane w formie kwadratu po obu stronach rzeki Eufrat. Dla ochrony przed najeźdźcami otoczone zostało głęboką fosą wypełnioną wodą i obwiedzione rozległym systemem podwójnych murów o grubości od 10 do 26 m i wysokości od 23 do 90 m. Na szczycie umieszczone były niskie wieże – mówi się, że w ilości dwustu pięćdziesięciu – wzdłuż zewnętrznej i wewnętrznej krawędzi muru, wieża naprzeciwko wieży. W murach tych znajdowało się sto bram z brązu, po dwadzieścia pięć z każdej strony, odpowiednio do ilości ulic, które przecinały się pod kątem prostym. Miasto zdobiły wspaniałe pałace, świątynie oraz łupy z podbojów.
Nabuchodonozor był wielkim monarchą imperium babilońskiego. Jego długie panowanie przypada niemal na połowę okresu istnienia tego państwa. Jemu też głównie zawdzięcza ono swą świetność i sławę wojenną. Miasto znane było ze swego bogactwa i wspaniałości, które spowodowały odpowiadającą temu degradację moralną, nieomylnego zwiastuna jego schyłku i upadku. Było ono całkowicie oddane bałwochwalstwu i pełne nieprawości. Jego mieszkańcy byli czcicielami Baala, któremu składali ofiary z ludzi. O głębokiej degradacji ich bałwochwalstwa można wnioskować z nagany, jaką Bóg upomniał Izraelitów, kiedy ci ulegli demoralizacji przez kontakt z nimi (zob. Jer. 7:9; 19:5).
Nazwa miasta wywodzi się od udaremnionego planu budowy wielkiej wieży, nazwanej Babel (zamieszanie), gdyż Bóg pomieszał tam ludzkie języki. Jednak etymologia krajowców przerobiła tę nazwę na Babil, która wypierając strofujące przypomnienie Bożego niezadowolenia, miała dla nich znaczenie "brama Boga".
Miasto Babilon, osiągnęło swoją pozycję ważności i wpływu jako stolica wielkiego imperium babilońskiego. Zwane było "złotym miastem", "perłą królestw, chlubą i dumą Chaldejczyków" (Izaj. 13:19; 14:4).
Władzę po Nabuchodonozorze przejął jego wnuk Balsazar. Pod jego panowaniem nadszedł upadek, który pycha, dostatek chleba i obfitość bezczynności zawsze gwarantują i przyspieszają. Podczas gdy ludność, zupełnie nieświadoma nadciągającego niebezpieczeństwa, szła w ślady swego króla i poddawała się demoralizującym ekscesom, armia perska pod wodzą Cyrusa potajemnie wkradła się przez kanał Eufratu (którego wody skierowano gdzie indziej), wyrżnęła uczestników biesiady i zdobyła miasto. W ten sposób wypełniło się proroctwo tego dziwnego odręcznego pisania na ścianie: "Mene, Mene, Tekel, Ufarsin", którego znaczenie zaledwie kilka godzin wcześniej wyjaśnił Daniel: "Bóg obliczył twoje panowanie i ustalił jego kres (...) Zważono cię na wadze i okazałeś się zbyt lekki (...) Twoje królestwo uległo podziałowi; oddano je Medom i Persom". Zniszczenie tego wielkiego miasta było tak zupełne, że nawet zapomniano miejsca gdzie się znajdowało i przez długi czas było ono niepewne.
Takie to było miasto będące biblijnym typem. A jak wielki kamień młyński wrzucony w morze, tak i ono zostało zatopione setki lat temu, aby już nigdy się nie podnieść, tak iż nawet pamięć o nim stała się ostrzeżeniem i przysłowiem. A teraz poszukajmy jego antytypu, spostrzegając przede wszystkim, że Pismo Święte wyraźnie na niego wskazuje, aby następnie odnotować trafność jego symboliki.
W symbolicznym proroctwie "miasto" oznacza religijny rząd wsparty władzą i wpływem. W taki sposób na przykład, "święte miasto, Jeruzalem nowe" posłużyło jako symbol, który przedstawia ustanowione Królestwo Boże, zupełnych zwycięzców Kościoła ewangelicznego wywyższonych i panujących w chwale. W tym samym również ujęciu Kościół przedstawiony jest jako niewiasta – "oblubienica, małżonka Baranka", we władzy i chwale, wsparta władzą i autorytetem swego męża, Chrystusa: "I przyszedł jeden z siedmiu Aniołów (...) i tak się do mnie odezwał: Chodź, pokażę ci oblubienicę, małżonkę Baranka (...) i pokazał mi miasto święte Jeruzalem" (Obj. 21:9,10).
Ta sama metoda interpretacji obowiązuje przy mistycznym Babilonie, wielkim królestwie kościelnym, "tym wielkim mieście" (Obj. 17:1-6), opisanym jako nierządnica, upadła niewiasta (odstępczy kościół – jako że prawdziwy Kościół jest panną), wyniesiona do władzy i panowania, wsparta w znacznym stopniu przez królów ziemi – władze cywilne, które wszystkie w mniejszym lub większym stopniu są upojone jej duchem i doktryną. Odstępczy kościół utracił swą dziewiczą czystość. Zamiast czekać, jako zaręczona i czysta dziewica, na wywyższenie z niebiańskim Oblubieńcem, stowarzyszył się on z królami ziemi i prostytuował swą dziewiczą czystość – zarówno w doktrynie jak i charakterze – byle tylko dostosować się do światowych idei. W zamian za to otrzymał i do dzisiaj w pewnym stopniu sprawuje obecne panowanie, w dużej mierze dzięki bezpośredniemu i pośredniemu poparciu owych królów. Ta niewierność Panu, do którego imienia rości sobie pretensję, oraz jego niewierność względem wysokiego przywileju, by być "czystą panną" zaślubioną Chrystusowi, jest powodem symbolicznego określenia "nierządnica", podczas gdy wpływy tego systemu w roli imperium kapłańskiego, pełnego sprzeczności i zamieszania, reprezentowane są symbolicznie w nazwie Babilon. Tak więc po tą nazwą, w najszerszym ujęciu symbolu imperium babilońskiego, natychmiast rozpoznajemy całe chrześcijaństwo, natomiast w bardziej ograniczonym sensie tej nazwy, symbolu starożytnego miasta Babilon, rozpoznajemy tylko nominalny kościół chrześcijański.
To że chrześcijaństwo nie akceptuje określenia "Babilon" i jego znaczenia, zamieszanie, jako odnoszącym się do niego, nie jest żadnym dowodem, że nim nie jest. Starożytny Babilon także nie uznawał biblijnego znaczenia swej nazwy – "zamieszanie". Starożytny Babilon ośmielał się uważać, że jest istną "bramą Boga", ale Bóg opatrzył go mianem zamieszanie (1 Mojż. 11:9). Dzisiaj, z jego antytypem rzecz się ma podobnie. Nazywa on siebie chrześcijaństwem, bramą do Boga i życia wiecznego, a tymczasem Bóg nazywa go Babilonem – zamieszaniem.
Protestanci w sposób bardzo powszechny i bardzo właściwy twierdzili, że nazwa "Babilon" i proroczy opis stosują się do papiestwa, chociaż ostatnio ich idące na kompromis usposobienie jest mniej skłonne aby tak to stosować. Wręcz przeciwnie, ze strony sekt protestantyzmu czynione są obecnie wszelkie wysiłki, aby pozyskać i naśladować kościół rzymski, zjednoczyć się z nim i współpracować. Tak postępując stają się jego nieodłączną częścią, skoro usprawiedliwiają jego kurs i dopełniają miary jego nieprawości, dokładnie w tak oczywisty sposób, jak nauczeni w Piśmie i faryzeusze dopełniali miary swych ojców, którzy zabijali proroków (Mat. 23:31,32). Jednak tego wszystkiego ani protestanci, ani papiści nie są gotowi przyznać, gdyż czyniąc tak, potępialiby samych siebie. A fakt ten został rozpoznany przez Objawiciela, który wskazuje, że wszyscy, którzy chcieliby uzyskać prawdziwy widok na Babilon, muszą w duchu zająć pozycję z prawdziwym ludem Bożym "na puszczy", czyli znaleźć się w stanie oddzielenia od świata, światowych idei i jedynie form pobożności, w stanie zupełnego poświęcenia, wierności i zależności wyłącznie od Boga. "I zaniósł mnie w duchu na puszczę. I widziałem niewiastę (...) Babilon" (Obj. 17:1-5).
Odkąd więc królestwa cywilizowanego świata zdecydowały się poddać w dużej mierze pod dominujący wpływ wielkich systemów kościelnych, a szczególnie papiestwa, przyjmując od nich nazwę "narody chrześcijańskie" i "chrześcijaństwo", a także akceptując z ich upoważnienia doktrynę o boskim pochodzeniu władzy królewskiej itd., złączyły się one również z wielkim Babilonem i stały się jego częścią. Tak więc, jak w typie, gdzie nazwa Babilon odnosiła się nie tylko do miasta, lecz także do całego imperium, podobnie i tutaj symboliczne określenie "Babilon" stosuje się nie tylko do wielkich organizacji religijnych, papieskich i protestanckich, ale także, w najszerszym znaczeniu, do całego chrześcijaństwa.
A zatem ów dzień sądu mistycznego Babilonu jest dniem sądu wszystkich narodów chrześcijańskich. Klęski tego sądu ogarną całą jego strukturę – cywilną, społeczną i religijną. Jednostki będą przez to dotknięte do stopnia ich udziału i zależności w różnych jego organizacjach i urządzeniach.
Narody znajdujące się poza chrześcijaństwem również poczują ciężar karzącej ręki, gdyż i one w pewnym stopniu związane są z narodami chrześcijańskimi przez różne interesy, handlowe i inne. A będzie to również sprawiedliwe, ponieważ i one nie potrafiły docenić otrzymanego światła i bardziej umiłowały ciemność niż światłość, bo ich uczynki były złe. Tak jak oświadcza prorok: "Zaprawdę, cała ziemia [społeczeństwo] będzie pożarta ogniem gorliwości mojej" (Sof. 3:8). Jednak największa gwałtowność Jego gniewu i oburzenia rozgorzeje przeciwko Babilonowi, chrześcijaństwu, ze względu na jego większą odpowiedzialność i niewłaściwe użycie otrzymanych łask (Jer. 51:49). "Na wieść o upadku Babilonu zadrży ziemia, krzyk się o tym rozlegnie wśród narodów" (Jer. 50:46).
Babilon – matka i córki
Niektórzy szczerzy chrześcijanie jeszcze nie ocknęli się na tyle, by zauważyć upadek protestantyzmu i zdać sobie sprawę z powiązań wielu sekt z papiestwem. Ci jednak, dostrzegając niepokój i wstrząsy doktrynalne we wszystkich systemach religijnych, mogą pytać z obawą: "Jeśli całe chrześcijaństwo ma być objęte zagładą Babilonu, to co stanie się z protestantyzmem, który wywodzi się z Wielkiej Reformacji?" Jest to ważne pytanie, ale czytelnik niech weźmie pod uwagę fakt, że protestantyzm, jaki on dzisiaj istnieje, nie jest wynikiem Wielkiej Reformacji ale jej upadku. System ten podziela w dużym stopniu usposobienie i charakter kościoła rzymskiego, z którego wyrosły jego różne odgałęzienia. Rozmaite sekty protestanckie (a mówimy to z wszelkim należytym szacunkiem dla stosunkowo niewielkiej liczby szczerych dusz, znajdujących się między nimi, które nasz Pan określa mianem "pszenicy", w przeciwieństwie do przytłaczającej liczby "kąkolu") są prawdziwymi córkami tego zdegenerowanego systemu nominalnego chrześcijaństwa, papiestwa, do którego odnosi się Objawiciel i stosuje do niego nazwę "matka nierządnic" (Obj. 17:5). Niech więc nie ujdzie naszej uwagi fakt, że obecnie zarówno rzymscy katolicy jak i protestanci chętnie przyznają się do relacji matka-córki. Pierwsi ustawicznie tytułują się Świętym Kościołem-matką, a ci drudzy ze szczęśliwym samozadowoleniem popierają ten pogląd, co widać w wielu publicznych wystąpieniach czołowych pastorów protestanckich i laików. W ich przypadku staje się więc "chwałą to, co jest ich hańbą". Wszyscy bowiem jak widać nie zważają na znamię, jakie oni w ten sposób przyjmują od Słowa Bożego, które nazywa papiestwo "matką nierządnic".
Także i papiestwo, w swej pretensji do funkcji macierzyństwa, nie robiło nigdy wrażenia, że podaje w wątpliwość swoje prawo do tego tytułu, albo też bierze pod uwagę swoją nieporównywalność do jedynego prawdziwego kościoła, którym wciąż mieni się być, a który Pismo Święte nazywa "dziewicą" zaślubioną Chrystusowi. Wyznawane przez niego roszczenia macierzyńskie są zatem ku wiecznej hańbie zarówno dla niego, jak i dla jego potomstwa. Prawdziwy Kościół, który Bóg uznaje, ale którego świat nie zna, nadal jest dziewicą. Z jego czystego i świętego stanu nigdy nie narodził się żaden system-córka. Jest on nadal czystą panną, wierną Chrystusowi, i drogą mu jak źrenica oka (Zach. 2:8; Psa. 17:6,8). Kościół nie może być gdziekolwiek wyróżniony jako zbiorowość, od której cały kąkol został odłączony, gdyż składa się on wyłącznie z prawdziwej "pszenicy", a wszyscy z tej klasy znani są Bogu, niezależnie od tego, czy świat ich rozpoznaje, czy nie.
Ale zobaczmy teraz, jak systemy protestanckie podtrzymują tę relację córek względem papiestwa. Skoro papiestwo, matka, nie jest pojedynczą osobą, ale wielkim systemem religijnym, to trzymając się symboliki obrazu powinniśmy spodziewać się ujrzeć inne systemy religijne odpowiadające ilustracji córek o podobnym charakterze – oczywiście nie tak starych i niekoniecznie tak zdeprawowanych jak papiestwo, niemniej jednak w tym samym sensie będących "nierządnicami". To znaczy, jako systemy religijne utrzymują one, że są albo zaślubioną dziewicą albo oblubienicą Chrystusową, a jednak umizgują się o względy i otrzymują poparcie świata za cenę nielojalności względem Chrystusa.
Temu opisowi w pełni odpowiada wiele organizacji protestanckich. Są one wielkimi systemami-córkami.
Jak to już zostało wykazane narodziny tych różnych systemów-córek nastąpiły w związku z reformami z powodu zepsucia kościoła-matki. Systemy-córki oddzieliły się od matki w warunkach ciężkich bólów porodowych i urodziły się jako dziewice. W systemach tych znaleźli się jednak nie tylko prawdziwi reformatorzy. Objęły one wielu takich, którzy nadal mieli ducha matki i odziedziczyli wiele z jej fałszywych doktryn i teorii. I dlatego nie trzeba było długo czekać, by upadły one nisko do praktykowania złych obyczajów matki, dowodząc tym samym, że ich charakter prawdziwie zasługuje na prorocze piętno "nierządnica".
Nie można zatem zapomnieć, że o ile rozmaite ruchy reformacyjne dokonały wartościowego dzieła "oczyszczania świątnicy", o tyle jedynie klasa świątyni, klasa świątnicy, była zawsze prawdziwym Kościołem, za taki przez Boga uznanym. Wielkie systemy ludzkie zwane kościołami nigdy nie były czymś więcej jak tylko kościołem nominalnym. One wszystkie należą do fałszywego systemu, który fałszuje, wypacza i ukrywa przed światem prawdziwy Kościół, składający się wyłącznie z całkowicie poświęconych i wiernych wyznawców, którzy swą ufność pokładają w zasłudze jednej wielkiej ofiary za grzechy. Można ich znaleźć w rozproszeniu tu i tam, wewnątrz i poza owymi ludzkimi systemami, lecz zawsze odseparowanych od ich światowego ducha. Stanowią oni klasę "pszenicy" z przypowieści naszego Pana, wyraźnie odróżnioną przez Niego od "kąkolu". Nie zdając w pełni sprawy z rzeczywistego charakteru tych systemów, jako jednostki chodziły one pokornie z Bogiem, przyjmując Jego Słowo za doradcę, a Jego ducha za przewodnika. Nigdy też nie czuli się swobodnie w nominalnym Syjonie, gdzie często boleśnie postrzegali, że duch świata, działający przez nie rozpoznany element "kąkolu", zagraża duchowej pomyślności. Są to owi błogosławieni, płaczący w Syonie, dla których Bóg przewidział "piękno zamiast popiołu i olejek radości zamiast płaczu" (Mat. 5:4; Izaj. 61:3). Dopiero w obecnym czasie "żniwa" miało nastąpić oddzielenie tej klasy od elementu "kąkolu", ponieważ celem Pana było "pozwolić obydwom róść razem aż do żniwa [czasu, w którym obecnie żyjemy]" (Mat. 13:30).
Odtąd klasa ta budzona jest do zrozumienia prawdziwego charakteru owych potępionych systemów. Jak poprzednio wykazano, różne ruchy reformacyjne zostały, w myśl przepowiedni proroka, "nakłonione do przewrotności pochlebstwami" (Dan. 11:32-35). Każdy z nich po dokonaniu pewnej miary oczyszczenia powstrzymał się od dalszego działania w tym kierunku i na tyle, na ile uznał to za możliwe, za cenę swej cnoty – wierności Chrystusowi, prawdziwej Głowie Kościoła, naśladował wzór kościoła rzymskiego w umizgach i odbieraniu przychylności świata. Kościół i państwo ponownie obrały wspólny kierunek – do pewnego stopnia jednocząc swe ziemskie interesy, kosztem rzeczywistych, duchowych interesów kościoła. Postęp i reforma w kościele ponownie znalazły się w zastoju. Tak naprawdę dokonywał się ruch wsteczny, do tego stopnia, że dzisiaj wiele ruchów reformacyjnych jest dużo bardziej odległych od właściwego standardu, zarówno wiary jak i obyczajów, niż za czasów swych założycieli.
Niektóre z reformowanych kościołów zostały nawet dopuszczone do współudziału w autorytecie i władzy ziemskich władców, jak na przykład kościół anglikański i kościół luterański w Niemczech. Te zaś, które do tego stopnia nie osiągnęły celu (jak na przykład w Stanach Zjednoczonych), za mniejsze względy poczyniły wiele kompromisów wobec świata. Prawdą jest również i to, że podczas gdy ziemskie władze światowe wspierały doczesne ambicje niewiernego kościoła, kościół chętnie dopuszczał świat do swej wspólnoty i braterstwa. Odbywało się to tak łatwo, że dziś ochrzczone osoby oddane sprawom doczesnym tworzą dużą większość członków kościoła, zajmują prawie każde ważne stanowisko i w ten sposób go dominują.
Była to skłonność, która już na początku Wieku upodliła kościół, spowodowała wielkie odstępstwo (2 Tes. 2:3,7-10) i która stopniowo ale szybko rozwinęła system papieski.
Takie rozwiązłe usposobienie zostało wcześnie przyswojone przez różne ruchy reformacyjne, stopniowo rozwinęło sekciarskie organizacje i utrzymuje się ono do dnia dzisiejszego. A im bardziej te organizacje wzrastają w bogactwie, liczebności i wpływie, tym dalej odchodzą od chrześcijańskiej cnoty i rozwijają w sobie arogancję swej matki. Nieliczni gorliwi chrześcijanie, znajdujący się w różnych sektach, do pewnego stopnia postrzegają ten stan, ze wstydem i smutkiem wyznają go i opłakują. Widzą oni, że różne sekciarskie organizacje podejmują wszelkie możliwe starania by podobać się światu, pozyskać jego względy i zapewnić sobie jego protekcję. Eleganckie i kosztowne gmachy kościołów, wysokie iglice, rozbrzmiewające dzwony, wielkie organy, wykwintne wyposażenia, artystyczne chóry, wytrawni oratorzy, jarmarki, festiwale, koncerty, gry, loterie oraz wątpliwe atrakcje i rozrywki – wszystko to ma na celu zapewnienie sobie aprobaty świata i jego poparcia. Wspaniałe i zdrowe nauki Chrystusa spychane są na dalszy plan, a ich miejsce na kazalnicach zajmują fałszywe teorie i sensacyjne tematy. Prawda jest zignorowana i zapomniana, a jej duch zaginął. Jakże prawdziwie w tych szczegółach córki podobne są do organizacji matki!
Jako jeden z wielu przykładów braku skrępowania, a nawet dumy z którymi ta relacja protestanckich sekt i papiestwa jest wyznawana, przytaczamy następującą opinię prezbiteriańskiego duchownego, cytowaną z jednego z jego kazań, publikowanych w prasie codziennej. Ten pan powiedział:
"Zżymajcie się jeśli chcecie, ale musicie przyznać, że jest on [kościół katolicki] Kościołem Matką. Posiada on nieprzerwaną historię rozciągającą się wstecz do czasów apostołów [Tak, właśnie tam rozpoczęło się odstępstwo; 2 Tes. 2:7,8]. Za każdy bowiem okruch religijnej prawdy, którą tak wysoko cenimy, jesteśmy mu wdzięczni jako depozytariuszowi. Jeśli on nie ma żadnego prawa by został uznany za prawdziwy kościół, to my jesteśmy bękartami, a nie synami.
Mówicie o misjonarzach mających pracować wśród rzymskokatolików! Równie dobrze mógłbym wkrótce pomyśleć o posłaniu misjonarzy pomiędzy metodystów, członków kościoła episkopalnego, zjednoczonych prezbiterian i luteran, żeby ich nawracać na prezbiterianizm".
Tak jest, prawie wszystkie błędy doktrynalne, tak wytrwale podtrzymywane przez protestantów, zostały przez nich wyniesione z Rzymu, chociaż oprócz pozbycia się największych błędów, takich jak: ofiara mszy, oddawanie czci świętym, Marii Pannie i obrazom, spowiedź uszna, udzielanie odpustów itp., każdy z ruchów reformatorskich uczynił znaczny postęp. Ale niestety! Dzisiaj protestanci nie tylko są skłonni, ale wręcz pragną pójścia na prawie każdy kompromis, byle tylko zapewnić sobie przychylność i wsparcie swej sędziwej "matki", przed tyranią i łotrostwem której ich ojcowie uszli trzy wieki temu. Nawet te zasady prawdy, które początkowo stanowiły podstawę protestu, stopniowo są zapominane lub otwarcie odrzucane. Sama fundamentalna doktryna o "usprawiedliwieniu z wiary" w "ofiarę ustawiczną" szybko ustępuje wobec starego papieskiego dogmatu o usprawiedliwieniu przez uczynki i przez świętokradczą ofiarę mszy. Wielu zaś, stojących na mównicach i siedzących w ławkach kościelnych, otwarcie oświadcza, że nie mają żadnej wiary w skuteczność drogocennej krwi Chrystusa jako ceny okupu za grzeszników.
Roszczenia do sukcesji apostolskiej i klerykalnego autorytetu są wysuwane przez niektórych duchownych protestanckich z taką samą prawie arogancją, jak czyni to kler papieski. Zaś prawo do osobistego, prywatnego osądu – wręcz podstawowa zasada protestu przeciwko papiestwu, który doprowadził do Wielkiej Reformacji – wywołuje równie stanowczy sprzeciw protestantów jak papistów. A przecież protestanci są w pełni świadomi tego, że to właśnie na skutek egzekwowania prawa do osobistego sądu rozpoczęła się Reformacja i przez krótki czas rozszerzała się, chociaż później zarozumiała dominacja uznanych przywódców spowolniła koła postępu i od tego czasu trzyma wszystkich w granicach ściśle wytyczonych przez tradycję, stosując zakazy wobec tych, którzy bez bojaźni je przekraczają.
Z tego punktu widzenia protestantyzm nie jest już, jak najpierw, protestem przeciwko kościołowi-matce. Jak zauważył ostatnio pewien autor – "yzm jest nadal z nami, ale co się stało z protestem?" Protestanci zdaje się zapomnieli – ponieważ faktycznie nie biorą ich pod uwagę – o samych podstawach pierwotnego protestu i jako systemy szybko dryfują z powrotem w otwarte ramiona "Świętego (?) Kościoła-Matki", gdzie są oni szerokim gestem zapraszani i doznają serdecznego przyjęcia.
"Pozwólcie, że z czułością wyciągniemy do was rękę [zwraca się do protestantów papież Leon w swej słynnej encyklice z roku 1894 adresowanej "Do książąt i narodów ziemi"] i zaprosimy was do jedności, która nigdy nie zawiodła kościoła katolickiego i nigdy zawieść nie może. Długi czas nasza wspólna matka przywoływała was do swej piersi; długi czas wszyscy katolicy całego świata czekali na was z troską braterskiej miłości (...) Nasze serca, nawet bardziej niż nasz głos, wołają na was, drodzy bracia, którzy przez trzy przeszłe wieki byliście z nami w niezgodzie w chrześcijańskiej wierze".
I znów, w swej encyklice do kościoła rzymskiego w Ameryce, papież Leon mówi: "Nasze myśli zwracają się teraz do tych, którzy różnią się z nami w kwestiach chrześcijańskiej wiary. (...) Jakże spragnieni jesteśmy ich zbawienia, z jakąż żarliwością duszy chcielibyśmy, aby zostali oni nareszcie przywróceni w objęcia kościoła, wspólnej matki wszystkich! (...) Z pewnością nie powinniśmy pozostawiać ich w ich własnych urojeniach, lecz z łagodnością i z miłosierdziem starali się ich zatrzymać, używając wszelkich środków perswazji nakłonić aby dokładnie zbadali każdą część katolickiej doktryny i pozbyli się z góry przyjętych pojęć".
Zaś w swym "Liście apostolskim do ludu angielskiego" (1895 r.) wyraża słowami taką modlitwę: "O błogosławiona Mario Dziewico, Matko Boża i nasza najłaskawsza Królowo i Matko, popatrz z góry litościwie na Anglię. (...) O Matko Bolesna, wstaw się za naszymi oddzielonymi braćmi, żeby wraz z nami w jednej prawdziwej owczarni mogli być zjednoczeni pod Najwyższym Pasterzem, Namiestnikiem twojego Syna" – to znaczy z nim samym, papieżem.
We wspomożeniu tego samego planu została zainicjowana "Misja dla protestantów", pod zarządem tak zwanych "Ojców Paulinów". Spotkania te były i są organizowane w większych miastach. Prowadzone są w duchu pojednania i wyjaśnienia. Protestanci proszeni są o pytania na piśmie, na które udziela się publicznej odpowiedzi, a traktaty są wśród nich za darmo rozprowadzane. Protestanci praktycznie ustępują wobec twierdzeń katolików i tak naprawdę nie mają warunków na replikę. Ten zaś, kto może się wypowiadać i to czyni, powołując się na fakty, jest potępiany jako mąciciel zarówno przez protestantów, jak i katolików.
Każda rozumna osoba może zobaczyć, z jaką łatwością protestantyzm jest usidlany tą podstępną chytrością i jak zauważalnie tworzy się popularny nurt powrotu do kościoła rzymskiego, który wprawdzie jest zmieniony jeśli chodzi o głos i władzę, ale niezmieniony w sercu, i ciągle jeszcze usprawiedliwia inkwizycję oraz inne metody ciemnych wieków, roszcząc sobie prawo, jako władca ziemi, do karania heretyków jak mu się podoba.
Jasną jest wobec tego rzeczą, że podczas gdy wiele wiernych dusz, nieświadomych prawdziwego stanu rzeczy, z nabożeństwem i poświęceniem wielbi Boga w tych systemach Babilonu, nie zmienia to wcale faktu, że są one pojedynczo i razem systemami "nierządnicy". Wśród nich wszystkich bowiem panuje zamieszanie, a nazwa Babilon trafnie pasuje do całej rodziny – matki, córek i ich wspólników – narodów tytułujących się chrześcijaństwem (Obj. 18:7; 17:2-6,18).
Miejmy zatem na uwadze to, że w tych wielkich polityczno-kościelnych systemach, które ludzie nazywają chrześcijaństwem, lecz które Bóg nazywa Babilonem, mamy nie tylko fundament obecnego porządku rzeczy, lecz także jego nadbudowę i wieńczący element z iglicą. Sugeruje to na ogół zaakceptowane określenie, "chrześcijaństwo", które ostatnio jest stosowane nie tylko do narodów popierających chrześcijańskie sekty przez ustawodawstwo i opodatkowanie, ale także do wszystkich narodów, które okazują tolerancję dla chrześcijaństwa bez jakiegoś szczególnego sposobu sprzyjania mu lub popierania go, jak to na przykład ma miejsce w Stanach Zjednoczonych.
Doktryna o "boskim prawa królów", nauczana lub popierana przez prawie każdą sektę, jest podwaliną starego cywilnego systemu i długo nadawała autorytet, dostojeństwo i stabilność królestwom Europy. Natomiast doktryna o boskim mianowaniu i autorytecie duchowieństwa przeszkodziła dzieciom Bożym w czynieniu postępu w rzeczach boskich, wiążąc je łańcuchami przesądów i nieznajomości by oddawali cześć i adorowali omylnych współbliźnich oraz przyjmowali ich nauki, tradycje i tłumaczenia Słowa Bożego. To jest ten cały porządek rzeczy, który ma upaść i zemrzeć w walce tego wielkiego dnia – porządek rzeczy, który przez wieki utrzymywał ludzi w uległości wobec rządzących władz świeckich, społecznych i religijnych. Wszystko to było z Boskiego dozwolenia (nie z Jego ustanowienia lub aprobaty, jak one twierdzą). Ale chociaż zły sam w sobie, porządek ten służył dobremu, tymczasowemu celowi w zapobieganiu anarchii, która jest czymś bezgranicznie gorszym, ponieważ ludzie nie byli przygotowani urządzić się lepiej i ponieważ nie nadszedł był jeszcze czas na ustanowienie Tysiącletniego Królestwa Chrystusowego. Dlatego to Bóg dozwolił, aby ludzie dali wiarę różnym złudzeniom, które trzymały ich w ryzach aż do "Czasu Końca" – końca "Czasów Pogan".
Upadek Babilonu
Na proroczej stronie możemy wyraźnie przeczytać o upadku Babilonu, czyli chrześcijaństwa. Niemniej wyraźnie ten upadek jest wyrażony przez znaki czasu. O tym, że jego zniszczenie będzie nagłe, gwałtowne i kompletne w dobitny sposób mówią następujące słowa: "I podniósł jeden Anioł mocny kamień jakoby młyński wielki, i wrzucił go w morze, mówiąc: Takim pędem wrzucony będzie Ba¬bilon, miasto ono wielkie, i już więcej nie będzie znaleziony" (Obj. 18:8,21; Jer. 51:63,64,42,24-26). Jednocześnie proroctwo Daniela (7:26) ukazuje, że ma on ulec procesowi stopniowego niszczenia: "Potem zasiądzie sąd, a tam władzę jego odejmą, aby był zniszczony i wytracony aż do końca". Jak to już wykazano, papieskie panowanie (i w ogóle wiele służalczego szacunku ludzi dla kościelnictwa) zostało złamane na początku "Czasu Końca" (1799), a chociaż ciągnący się odtąd proces zniszczenia był powolny i choć były sporadycznie oznaki pozornego uzdrowienia, jak ta obecna, gdy aura schlebiania widoczna jest jak nigdy dotąd, to jednak zapewnienie o końcowej zagładzie papiestwa jest kategoryczne, a jego śmiertelna walka będzie gwałtowna. Wpierw jednak kościół musi zdobyć więcej swego dawny prestiżu, który będzie dzielił ze zjednoczonym związkiem swych córek. Razem zostaną podniesieni, aby też razem mogli być gwałtownie strąceni.
Jest rzeczą pewną, że kara dla Babilonu będzie wielka. Proroczo zostało napisane, że "wspomniano przed Bogiem o wielkim Babilonie, że należy mu dać kielich wina zapalczywego gniewu Bożego". "I pomścił na niej krew sług swoich". "Gdyż aż do nieba dosięgły grzechy jego i wspomniał Bóg na jego nieprawości. Odpłaćcie mu, jak i on odpłacił, i w dwójnasób oddajcie według uczynków jego; do kielicha, w którym napój mieszał, nalejcie mu podwójną miarę. Ile sam siebie uwielbiał i rozkoszy zażywał, tyle udręki i boleści mu zadajcie; gdyż mówi w sercu swoim: Siedzę jak królowa, wdową nie jestem, a żałoby nie zaznam" (Obj. 16:19; 19:2; 18:5-7). Podczas gdy język ten najszerzej stosuje się oczywiście do papiestwa, to również włącza wszystkich, którzy w jakimś stopniu są z nim powiązani, bądź też z nim sympatyzują. Wszyscy ci będą mieli udział w jego plagach (Obj. 18:4). Mimo że królowie ziemi znienawidzili i odtrącili nierządnicę (Obj. 17:16), ona ciągle mówi: "Siedzę jako królowa", głośno chełpi się swym prawem do władania narodami i twierdzi, że wkrótce odzyska utraconą władzę.
Wystarczającą próbką jej przechwałek i gróźb jest poniższy cytat z gazety katolickiej:
"Papiestwo odzyska swą doczesną suwerenność, ponieważ jest to użyteczne i dogodne dla kościoła. Daje to władzy wykonawczej kościoła pełniejszą swobodę i pełniejszy wpływ. Papież nie może być na dłuższą metę poddanym żadnego króla. Nie jest to zgodne z boskim urzędem. To paraliżuje i ogranicza jego wpływ ku dobremu. Europa uznawała ten wpływ i będzie zmuszona ugiąć się pod nim w czasach większej potrzeby niż obecna. Niepokoje społeczne i czerwona ręka anarchii ukoronują jeszcze Leona lub jego następcę rzeczywistą władzą, którą trzeci krąg [tiary] symbolizuje, a która niebawem zostanie powszechnie uznana".
O tak, w miarę jak nadciąga dzień ucisku, kościelnictwo starać się będzie coraz bardziej wykorzystać swą władzę i wpływ w celu zapewnienia sobie politycznego powodzenia przez kontrolowanie buntujących się elementów społeczeństwa. Jednak w krytycznym momencie niedalekiej przyszłości, anarchistyczny element odepchnie wszelkie wpływy konserwatywne i przełamie wszystkie ograniczenia. Czerwona ręka anarchii wykona swe straszliwe dzieło, a Babilon, chrześcijaństwo, społeczne, polityczne i kościelne, upadnie.
"Dlatego", powiada natchniony autor – to znaczy dlatego, że będzie gwałtownie walczył o życie i władzę, "w jednym dniu [nagle] przyjdą jego plagi, śmierć i boleść, i głód, i spłonie w ogniu [symbolicznym ogniu niszczącej klęski]; bo mocny jest Pan Bóg, który go osądził" (Obj. 18:8)".
"Tak mówi Pan: Oto wzbudzę niszczący wiatr przeciwko Babilonowi i przeciwko tym, którzy mieszkają pośród powstających przeciwko mnie [wszyscy, którzy sympatyzują z Babilonem]; I poślę do Babilonu obcych, którzy będą go przewiewać, i opróżnią jego ziemię, gdyż zewsząd zwrócą się przeciwko niemu w dniu ucisku (…) zgładźcie całe jego wojsko" (Jer. 51:1-3).
"Ale odpłacę Babilonowi [szczególnie papiestwu] i wszystkim mieszkańcom Chaldei [czyli Babilonii – chrześcijaństwu – wszystkim narodom tak zwanego chrześcijańskiego świata] za wszystko ich zło, które popełnili na Syjonie na oczach waszych, mówi Pan" (Jer. 51:24). Gdy przywołamy na umysł długi łańcuch nikczemności, którymi Babilon uciskał i ścierał na proch świętych Najwyższego (prawdziwy Syjon) oraz sposób, w jaki zostało to opisane, że Bóg pomści swych wybranych i to szybko, że odpłaci ich wrogom według uczynków ich, że odpłaci Babilonowi (Łuk. 18:7,8; Izaj. 59:18; Jer. 51:6), wtedy zaczynamy sobie uświadomić, że oczekuje go jakaś straszliwa katastrofa.
Potworne dekrety papiestwa – za które protestantyzm również ściąga na siebie hańbę i odpłatę, za jego dzisiejsze kompromisowe związki z tym systemem – dekrety wydawane przez papiestwo w czasie jego władzy, której domagało się i otrzymało, wykonywane ramieniem państwa z iście diabelskim okrucieństwem, gdy palono, dokonywano rzezi, skazywano na wygnanie, więziono i torturowano świętych na wszelkie wyobrażalne sposoby – wszystko to oczekuje na pełną miarę sprawiedliwej odpłaty, gdyż ma ono wziąć "w dwójnasób za wszystkie grzechy swoje". Również i narody (chrześcijaństwa), które uczestniczyły w jego zbrodniach i winie, muszą pić z nim aż do dna ten gorzki kielich.
"Nawiedzę też Bela w Babilonie [boga Babilonu – papieża] i wyrwę mu z paszczy to, co pochłonął [w swym krytycznym położeniu wyrzeknie się "wielkich napuszonych słów" i bluźnierczych tytułów, które tak długo stosował do siebie – że jest nieomylnym wikariuszem, "wiceregentem Chrystusa", "drugim Bogiem na ziemi" itd.]. Narody już nie będą napływać do niego; upadnie też mur Babilonu [władza świecka, która niegdyś go broniła i do pewnego stopnia nadal to czyni]. (...)
Tak mówi Pan zastępów: Szerokie mury Babilonu będą doszczętnie zniszczone i jego wysokie bramy zostaną spalone ogniem [zostanie zniszczony]; ludzie będą trudzić się na darmo i narody – przy ogniu [podtrzymując i ratując mury Babilonu], a osłabną" (Jer. 51:44,58).
Ukazuje to zaślepienie ludzi i władzę, jaką nad nimi dzierży Babilon, skoro wbrew swoim najlepszym interesom będą mozolić się aby go podtrzymać. Lecz pomimo swej desperackiej walki o życie, o zachowanie swego prestiżu i wpływu, niczym wielki kamień młyński wrzucony w morze Babilon upadnie, aby się już nigdy nie podnieść, "bo mocny jest Pan Bóg, który go osądził". Dopiero wtedy ludzie zdadzą sobie sprawę z ich cudownego wybawienia oraz faktu, że obalenia Babilonu dokonała ręka Boga (Obj. 19:1,2).
Tak dokona się upadek Babilonu, chrześcijaństwa, które Izajasz oraz inni prorocy przewidzieli i przepowiedzieli. W obliczu zaś faktu, że w jego granicach znajduje się wielu z Jego własnego drogiego ludu, Pan przez proroka (Izaj. 13:1,2) rozkazuje swym poświęconym, mówiąc: "Na wysokiej górze [wśród tych, którzy stanowią prawdziwy zalążek Królestwa Bożego] wznieście sztandar [sztandar błogosławionej Prawdy ewangelicznej, pozbawionej tradycyjnych błędów, które ją długo zaciemniały], podnieście na nich głos [gorliwie i szeroko rozgłoście Prawdę wśród zdezorientowanych owiec Pańskiego stada, które ciągle są w Babilonie], wymachujcie ręką [niech zobaczą moc Prawdy na przykładzie i usłyszą jej zwiastowanie], aby weszli w bramy książąt [by mogli pojąć błogosławieństwa prawdziwie poświęconych, dziedziców niebiańskiego Królestwa]".
.
Tak więc głos ostrzeżenia rozchodzi się do tych, "którzy mają uszy ku słuchaniu". Żyjemy w czasie ostatniego, czyli laodycejskiego stadium wielkiego nominalnego kościoła ewangelicznego, pszenicy i kąkolu (Obj. 3:14-22). Kościół ten został zganiony za swój letni stan, pychę, duchowe ubóstwo, ślepotę i nagość. Otrzymał on doradę, by porzucił szybko swe złe drogi zanim będzie za późno. Pan wiedział jednak, że tylko nieliczni usłuchają ostrzeżenia i wezwania. Stąd nagroda jest obiecana, nie dla całej masy tych, do których ostrzeżenie było zaadresowane, lecz tylko dla tej garstki, która nadal ma ucho dla Prawdy i która pokonuje w sobie ogólną skłonność i ducha Babilonu: "Zwycięzcy pozwolę zasiąść ze mną na moim tronie, jak i ja zwyciężyłem i zasiadłem wraz z Ojcem moim na tronie jego. Kto ma uszy [usposobienie słuchania i zważania na Słowo Pana], niechaj słucha, co Duch mówi do zborów". Zaś na tych, którzy żadnego ucha nie mają, Pan wyleje swoje oburzenie.
Nawet dla najbardziej powierzchownego obserwatora jest rzeczą oczywistą, że, z małymi indywidualnymi wyjątkami, postawa chrześcijaństwa odznacza się pychą, przekonaniem o własnej wyższości i samozadowoleniem. Ciągle jeszcze mówi ono w swym sercu: "Siedzę jak królowa, wdową nie jestem, a żałoby nie zaznam". Nadal przechwala się i żyje w rozkoszach. Mówi: "Bogaty jestem i wzbogaciłem się, i niczego nie potrzebuję", a nie zdaje sobie sprawy z tego, że jest "pożałowania godzien, nędzarz i biedak, ślepy i goły". Nie baczy też na radę Pana, by kupić u Niego (za cenę samoofiary) złota wypróbowanego w ogniu (prawdziwych bogactw, niebiańskich bogactw, "boskiej natury"), biały ubiór (szatę przypisanej sprawiedliwości Chrystusowej, którą tak wielu obecnie zrzuca, by pokazać się przed Bogiem w szatach własnej sprawiedliwości) i namaścić swe oczy balsamem naprawiającym wzrok (zupełne poświęcenie i uległość Boskiej woli, jak wyraża to Pismo Święte), aby móc widzieć i zostać uzdrowionym (Obj. 3:18).
Duch tego świata tak zupełnnie opanował kościelne władze chrześcijaństwa, że reforma jego systemów jest niemożliwa i tylko jednostki mogą uniknąć jego losu, o ile szybko i zawczasu go opuszczą. Nadeszła godzina sądu i nawet już teraz na jego ścianach ostrzegająca ręka Boskiej opatrzności kreśli tajemnicze słowa: "Mene, Mene, Tekel, Upharsin" – ZLICZYŁ BÓG KRÓLESTWO TWOJE I DO KOŃCA JE PRZYWIÓDŁ! JESTEŚ ZWAŻONY NA WADZE I ZNALEZIONY LEKKIM!
A prorok (Izajasz 47) mówi obecnie tymi słowy: "Zstąp i usiądź w prochu, panno, córko babilońska! [mówi tak, wyszydzając jej pretensje do czystości] Usiądź na ziemi, a nie na tronie, córko chaldejska, gdyż już nie będą więcej cię nazywali milutką i pieszczotką. (...) Twoja nagość będzie odkryta i twoja hańba widoczna. Pomszczę się i nie napotkam nikogo, kto by mi się opierał. (...) Usiądź w milczeniu i wejdź do ciemności, córko chaldejska, gdyż już nie będą cię nazywali panią królestw! (...) I powiedziałaś: Na wieki będę i zawsze pozostanę panią. Nie brałaś tego do serca i nie pamiętałaś o tym, jak się to skończy.
Lecz teraz słuchaj tego, rozkosznico, która tak bezpieczna się czujesz i która mówisz w swoim sercu: Ja jestem i nie ma żadnej innej, nie pozostanę wdową i nie doznam bezdzietności! Spadną na ciebie te dwa nieszczęścia, znienacka w jednym dniu: bezdzietność i wdowieństwo [porównaj Obj. 18:8] spadną na ciebie w całej pełni mimo wielu twoich czarów, mimo bardzo licznych twoich zaklęć. A tak czułaś się bezpieczna w swej złości, mówiłaś: Nikt mnie nie widzi. Twoja [światowa] mądrość i twoja wiedza skłoniły cię do odstępstwa, tak że myślałaś sobie: Ja jestem i nie ma żadnej innej. Lecz przyjdzie na ciebie nieszczęście, od którego nie będziesz umiała się odżegnać, i spadnie na ciebie klęska, której nie potrafisz odwrócić, i niespodzianie zaskoczy cię zagłada [dotąd nieznna], której nie przeczuwasz" (porównaj werset 9 i Obj. 18:7).
Że to oboje przyjdzie na cię nagle dnia jednego, sieroctwo i wdowstwo [porównaj Obj. 18:8], a doskonale przypadnie na cię dla mnóstwa guseł twoich, i dla wielkości czarów twoich. Bo ufasz w złości twojej, a mówisz: Nie widzi mię nikt. Mądrość twoja [ziemska] i umiejętność twoja, ta cię przewrotną uczyniła, abyś mówiła w sercu swem: Jam jest, a nie masz oprócz mnie innej. Dlatego przyjdzie na cię złe, którego wyjścia nie wiesz, i przypadnie na cię bieda, której nie będziesz mogła zbyć; a przyjdzie na cię nagle spustoszenie, nim wzwiesz [zanim się dowiesz]" (porównaj werset 9 i Obj. 18:7).
Taka jest uroczysta deklaracja przeciwko Babilonowi, dobrze by więc było, aby wzięli ją pod uwagę wszyscy ci, którzy zważają na ostrzegawczy głos oraz instrukcję Pana dla Jego ludu, a którzy jeszcze przebywają w jego granicach. Albowiem: "Tak mówi Pan: (...) Uchodźcie z pośrodka Babilonu i niech każdy ratuje swoje życie, abyście nie zginęli przez jego winę, gdyż jest to czas pomsty dla Pana, On odda mu to, na co zasłużył! (...) Babilon padł znienacka i został rozbity. (...) Leczyliśmy Babilon, ale nie dało się go uleczyć; zostawcie go! (...) gdyż jego sąd niebios sięga i wznosi się aż do obłoków (...) Wyjdźcie z jego pośrodka, mój ludu i niech każdy ratuje swoje życie przed żarem gniewu Pana" (Jer. 51:1,6,8,9,45; porównaj Obj. 17:3-6; 18:1-5).
Dla tych, którzy chcieliby posłuchać tego rozkazu aby wyjść z Babilonu jest tylko jedno miejsce schronienia. Nie w nowej sekcie i niewoli, lecz "pod osłoną [inne tłumaczenia: w sekretnym miejscu] Najwyższego" – miejscu, czyli stanie całkowitego poświęcenia, wyobrażanego przez Miejsce Święte w przybytku i świątyni (Psalm 91). "Kto mieszka pod osłoną Najwyższego, w cieniu Wszechmocnego przebywać będzie". I tacy właśnie mogą naprawdę powiedzieć wśród wszystkich nieszczęść tego złego dnia: "Moja ucieczka i twierdza, mój Bóg, jemu będę ufał".
Wyjście z Babilonu nie może oznaczać fizycznej emigracji spośród narodów chrześcijaństwa. Nie tylko bowiem chrześcijaństwo, ale i cała ziemia ma zostać pochłonięta ogniem (ognistymi utrapieniami) gniewu Pańskiego, z tym że największa gwałtowność Jego oburzenia skieruje się przeciwko oświeconym narodom chrześcijaństwa, które znały wolę Pańską albo przynajmniej miały obfitą możliwość aby ją poznać. Celem tego rozkazu jest odłączenie się od wszelkich krępujących jarzm chrześcijaństwa, aby nie mieć ani cząstki ani udziału w jego cywilnych, społecznych lub religijnych organizacjach; i to zarówno ze względu na zasadę, jak i na mądrą kierowaną przez Boga taktykę postępowania.
Ze względu na zasadę, tak szybko jak wzmagające się światło Prawdy żniwa oświeca nasze umysły i objawia brzydotę błędów, musimy stawać się lojalni wobec Prawdy i odrzucać błąd przez wycofanie całego naszego wpływu i poparcia dla niego. Pociąga to za sobą wystąpienie z rozmaitych religijnych organizacji, których doktryny wypaczają Słowo Boże i czynią go bezwarościowym. Umieszcza to nas wobec wszystkich istniejących władz cywilnych w pozycji cudzoziemca; jednak nie cudzoziemca opozycyjnego, ale pokojowo nastawionego i poddanego prawu, który oddaje cesarzowi, co cesarskie, a Bogu, co Boskie; cudzoziemca, który ma niebiańskie, a nie ziemskie obywatelstwo i którego wpływ zawsze sprzyja prawości, sprawiedliwości, miłosierdziu i pokojowi.
Zasada w pewnych przypadkach, a taktyka w drugich, oddzieli nas od różnych układów towarzyskich panujących między ludźmi. Zastosowanie zasady uczyni wolnymi wszystkich, którzy wplątali się w przysięgi i zobowiązania wobec różnych tajnych stowarzyszeń. Niegdyś bowiem [mówi Apostoł] byliście ciemnością, lecz teraz jesteście światłością w Panu: postępujcie jak dzieci światłości i nie miejcie udziału w bezowocnych czynach ciemności, ale je raczej piętnujcie (Efez. 5:6-17).
W miarę jednak, jak zbliżamy się coraz bliżej do wielkiego kryzysu owego "dnia złego", dla tych, którzy obserwują sytuację z punktu widzenia "mocnej mowy prorockiej", staje się oczywiste, że nawet w przypadkach nie grożących naruszeniem zasady, przejawem mądrości będzie wycofanie się z różnych więzów społecznych i finansowych, które nieuchronnie muszą ulec zniszczeniu w ogólnoświatowej rewolucji i anarchii. W tym czasie (a pamiętajcie o tym, że przypuszczalnie stanie się to w kilku najbliższych latach) instytucje finansowe, wliczając w to przedsiebiorstwa ubezpieczeniowe i towarzystwa dobroczynne, upadną, a wtedy "skarby" w nich zgromadzone okażą się całkowicie bezwartościowe.
Owe symboliczne jaskinie i skały na górach nie zapewnią pożądanej ochrony przed gniewem tego "dnia złego", gdy potężne fale powszechnego niezadowolenia pieniąc się uderzą w symboliczne góry królestw (Obj. 6:15-17; Psa. 46:4). I przyjdzie czas, gdy ludzie "swoje srebro wyrzucą na ulicę, a ich złoto pójdzie na śmiecie; ich srebro i złoto nie będzie mogło ich wybawić w dniu gniewu Pana. Swojego głodu nie będą mogli [swymi bogactwami] zaspokoić ani napełnić swojego brzucha, gdyż były im podnietą do grzechu" (Ezech. 7:19; porównaj też wersety: 12- 18,21,25-27). W ten sposób Pan sprawi, że życie człowieka będzie cenniejsze niż szczere złoto, cenniejsze niż złoto z Ofiru (Izaj. 13:12).
Jednak ci, którzy Najwyższego uczynili swoim schronieniem, nie muszą obawiać się nadejścia takich czasów. On okryje ich swym pierzem, a pod Jego skrzydłami będą bezpieczni; zaiste okaże im zbawienie swoje. W miarę gdy zbliża się najdziksze zamieszanie mogą oni pocieszać swe serca błogosławioną pewnością, że "Bóg jest ucieczką i siłą naszą ratunkiem we wszelkim ucisku najpewniejszym" i mówić: "Przetoż się bać nie będziemy, choćby się poruszyła ziemia [choćby obecny porządek społeczny został całkowicie obalony], choćby się przeniosły góry w pośród morza [ogarnięte w anarchii]; choćby zaszumiały, a wzburzyły się wody jego i zatrzęsły się góry od nawałności jego". Bóg będzie wśród swoich wiernych świętych, a kto uczyni Go swoim schronieniem, nie będzie poruszony. Bóg wspomoże Syjon zaraz o poranku Tysiąclecia, gdyż jest on "godny ujść tego wszystkiego, co się dziać ma" na świecie (Psa. 46; Łuk. 21:36).
Dodał: Andrzej