IV Tom Wykładów Pisma Świętego - rok wydania 1897
Wykład XI
(Ilustracje dodane)
WALKA ARMAGEDDONU
"Bo oto od miasta, które jest nazwane moim imieniem ["Chrześcijaństwo" – "Babilon"] zaczynam zsyłać nieszczęście, (...) oto Ja przyzywam miecz na wszystkich mieszkańców ziemi – mówi Pan Zastępów (...) Pan zagrzmi z wysokości i ze swojej świętej siedziby wyda swój głos; potężnie zagrzmi nad swoim [niminalnym] mieszkaniem [chrześcijaństwo], wzniesie okrzyk jak tłoczący winogrona przeciwko wszystkim mieszkańcom tej ziemi.
I rozejdzie się wrzawa aż do krańców ziemi, gdyż Pan ma spór z narodami, On sądzi wszelkie ciało; bezbożnych podda pod miecz – mówi Pan.
Tak mówi Pan Zastępów: Oto nieszczęście idzie od narodu do narodu i groźna burza zrywa się od krańców ziemi. Zabitych przez Pana będzie w owym dniu od krańca ziemi po kraniec; nie będzie się ich opłakiwać ani zbierać, ani grzebać, będą jako gnój na roli" (Jer. 25:29-38).
Konflikt owego Dnia Pomsty będzie tak złożony i szczególny, że żaden symbol nie mógłby go opisać. Dlatego też w Piśmie Świętym użytych jest wiele silnych symboli, takich jak bitwa, trzęsienie ziemi, ogień, burza, nawałnica i powódź.
Jest to "Wojna Wielkiego Dnia Boga Wszechmogącego", kiedy to zbierze On narody i zgromadzi królestwa, aby wylać na nie swoje oburzenie, a nawet wszystek swój popędliwy gniew; ponieważ Pan Zastępów sam zbiera swoje wojsko na wojnę obroty (Obj. 16:14; Zach. 3:8; Izaj. 13:4).
Jest to "Wielkie trzęsienie ziemi, jakiego nie było, odkąd człowiek jest na ziemi, tak potężne było to trzęsienie ziemi", które "potrząśnie nie tylko ziemią, ale również niebem" (Obj. 16:18; Heb. 12:26).
Jest to "Ogień żarliwości Jahwe, który pochłonie całą ziemię". Zarówno obecne niebo (kościelne władze chrześcijaństwa), jak i ziemia (społeczna organizacja znajdująca się pod wpływem tak kościoła, jak i państwa), zachowane zostały na ogień tego dnia sądu. "Niebiosa z wielkim hukiem przeminą, żywioły [obecne kościelnictwo] rozpalone ogniem stopią się, a ziemia [społeczeństwo] i dzieła, które są na niej, spłoną. (...) niebiosa w ogniu stopnieją". "Wszyscy, którzy czynili zło, staną się cierniem. I spali ich ten nadchodzący dzień – mówi Pan Zastępów – tak, że im nie pozostawi ani korzenia, ani gałązki" (Sof. 3:8; 2 Piot. 3:10,12; Mal. 3:19).
"Droga Pana jest w wichrze i w burzy" (...) "Któż się ostoi przed Jego zagniewaniem i kto wytrzyma Jego zapalczywość?" (Nah. 1:3,6, 7).
"Biada pysznej koronie (...) Oto ktoś od Pana, mocny i silny, jak burza gradowa, jak niszcząca nawałnica, jak ulewa gwałtownych rwących wód, rzuci ją na ziemię swoją ręką. (...) Nogami zdeptana będzie pyszna korona" (Izaj. 28:1-3). "On gromi morze i wysusza je; sprawia, że wszystkie rzeki wysychają. (...) Drżą przed Nim góry, a pagórki się roztapiają; przed Jego obliczem dygocze ziemia [symbole całego obecnego porządku rzeczy], okrąg świata oraz wszyscy jego mieszkańcy. (...) Lecz wzbierającą falą sprowadza kres tamtemu miejscu, a swoich wrogów ściga ciemnością!" (Nah. 1:4,5, 8).
To, że nie chodzi tutaj o literalne powodzie i ognie, niszczycielskie dla naszej planety Ziemi i jej populacji, wynika jasno ze stwierdzenia (symbolicznego), że obecny porządek rzeczy, po jego zniszczeniu zostanie zastąpiony przez nowy porządek –"Nowe niebiosa [system kościelny, uwielbiony Kościół Boga] i nową ziemię [ludzkie społeczeństwo zreorganizowane przez Królestwo Boże na podstawie miłości zamiast samolubstwa]". Odnosząc się do tego nowego porządku rzeczy, który nastanie po tym, jak karzący ogień pomsty Boga wypali obecne zło, Bóg przez proroka mówi: "Wtedy bowiem przywrócę narodom wargi czyste [prawdę], aby wszyscy wzywali imienia Pana i służyli mu jednomyślnie" (Sof. 3:9).
Dwa znamienne obrazy zbliżającej się katastrofy
Niech jednak nikt nie dochodzi do konkluzji, że skoro te różne opisy nie są literalne lecz symboliczne, mogą one przedstawiać jedynie bitwy słowne, drżenie ze strachu lub mało istotne burze ludzkich namiętności. Chociaż bowiem kontrowersja, pełne pasji słowa i argumenty będą i są orężem użytym w tej bitwie, zwłaszcza na jej początku, to jednak na nich się nie skończy. Każdy proroczy szczegół wskazuje, że zanim się ona skończy, będzie najbardziej krwawym konfliktem, dziką i straszną burzą. Zauważyliśmy już obrazowy charakter wielkiej udręki, jaka spotkała Izraela według ciała z końcem Wieku Żydowskiego. A teraz, przyszedłszy do równoległego okresu – żniwa Wieku Ewangelii, widzimy wszystkie oznaki podobnego, chociaż dużo większego ucisku, na "chrześcijaństwie", antytypie Izraela.
Podczas gdy sądy, jakie nawiedziły Judeę i Jeruzalem były w najwyższym stopniu okropne, to jednak były one jedynie czymś w małej skali w porównaniu z wielkim uciskiem, który teraz szybko zbliża się na chrześcijaństwo, włączając cały świat.

Rzymska armia i regularna wojna spowodowały tylko niewielką część ucisku w końcu Wieku Żydowskiego, który jednak odnotowany został jako najstraszniejszy na kartach historii, i do którego tylko Rewolucja Francuska zbliżyła się w porównaniu. Ucisk ten zrodziła głównie narodowa dezintegracja, obalenie prawa i porządku – anarchia. Samolubstwo najwidoczniej przejęło całkowitą kontrolę i nastawiało każdego człowieka do walki ze swoim bliźnim – dokładnie tak, jak przewidziano, że dziać się będzie w zbliżającym się ucisku Chrześcijaństwa (wśród którego wielka duchowa świątynia, wybrany Kościół Boży, zostanie uzupełniona i uwielbiona). "Przed tymi dniami bowiem nie była wynagrodzona praca ludzka i praca bydląt. Dla wychodzących i wchodzących nie było pokoju z powodu wroga, bo ja podburzyłem wszystkich ludzi, jednych przeciwko drugim" (Zach. 8:9-11).
Jest zbyt oczywiste aby to udowadniać, że czasy nie zmieniły się aż tak bardzo aby taka katastrofa w naszych czasach była niemożliwa albo nieprawdopodobna. Jeżeli jednak ktoś byłby skłonny w to wątpić, pozwólmy mu przywołać na pamięć wielką Rewolucję, która nieco ponad sto lat temu przywiodła Francję na skraj społecznej ruiny i zagroziła pokojowi na świecie.
Niektórzy mają błędne pojęcie, że świat wyrósł już z barbarzyństwa wcześniejszych dni. Tacy odpoczywają w wymyślonym poczuciu bezpieczeństwa i zakładają, że takie nieszczęścia, jakie miały miejsce w przeszłości nie mogą przydarzyć się światu obecnie. Rzeczywistość jest jednak taka, że nasza ogłada dwudziestego wieku jest bardzo cienkim fornirem, łatwym do zdarcia. Zdrowy rozsądek, znajomość faktów nawet niedawnej historii i obecny gorączkowy puls ludzkości, wszystko to jest dostateczną podstawą, by rozumieć, że możliwość powielenia przeszłości jest bardzo pewna, nawet bez zapewnień słowa proroczego, które przepowiada czas takiego ucisku, jakiego nigdy nie było, odkąd istnieją narody.
W symbolicznym języku Objawienia, Rewolucja Francuska była rzeczywiście "wielkim trzęsieniem ziemi" – wstrząsem społecznym tak wielkim, że całe "chrześcijaństwo" dygotało z obawy przez cały czas jego trwania. Ten straszny i nagły wybuch gniewu pojedynczego narodu, zaledwie sto lat temu, może dać pewne wyobrażenie furii nadchodzącej burzy, kiedy oburzenie wszystkich rozgniewanych narodów zerwie więzy prawa i porządku, i spowoduje panowanie powszechnej anarchii. Należy także pamiętać, że do tej katastrofy doszło w kraju stanowiącym wtedy samo serce chrześcijaństwa, wśród narodu uważanego za jeden z najbardziej chrześcijańskich w świecie, narodu, który przez tysiąc lat był główną podporą papiestwa. Naród upojony winem Babilonu fałszywych doktryn w stosunkach kościoła i państwa, długo krępowany wybiegami kleru i przesądem, zwymiotował swoje nieczystości i z całą mocą dał upust swej rozjuszonej wściekłości. Nasz Pan w swym Objawieniu, jakie dał Janowi na wyspie Patmos, odnosi się do Rewolucji Francuskiej jako preludium oraz ilustracja wielkiego kryzysu, który się obecnie zbliża.
Należy także zauważyć, że te same przyczyny, które były w działaniu i spowodowały tę wielką katastrofę, działają i teraz, prowadząc do podobnej, ale daleko bardziej rozległej rewolucji, rewolucji, która będzie miała ogólnoświatowy zasięg. Powody tamtej strasznej konwulsji zostały krótko podsumowane przez historyka w następujący sposób ("Kampanie Napoleona", strona. 12):
"Bezpośrednią i najbardziej efektywną przyczynę Rewolucji Francuskiej musimy odnieść do tragicznego położenia ludu oraz ogromnych kłopotów finansowych rządu, spowodowanych przez ogromne wydatki wojny, w której Francja wsparła niepodległość amerykańskich kolonii. Rozwiązłość rządu, waśnie wśród kleru, stopniowy postęp ogólnej inteligencji, rozpowszechnianie rewolucyjnych zasad spowodowanych przez amerykańskie zmagania oraz długo panujący ucisk, któremu masy ludzkie zostały poddane, wszystko to przyczyniło w równym stopniu do tego samego rezultatu (...) Wyczerpany uciskiem, rozdrażniony ustawiczną obecnością obelżywej tyranii, podniecony oburzeniem na wyrządzane zło i pouczony w wiedzy odnośnie przysługujących mu praw, lud Francji zbudził się w jednym powszechnym duchu skargi i oburzenia. Krzyk Wolności! Rozbrzmiewał od stolicy do granic państwa, odbijał się echem od Alp po Pireneje, od brzegów Morza Śródziemnego po Atlantyk. Jak wszystkim nagłym i gwałtownym zmianom w skorumpowanych państwach, tak i temu wybuchowi towarzyszyły zło i okrucieństwa, wobec których zbrodnie i niedole starożytnego despotyzmu tracą znaczenie".

Inny historyk powiada: ("Historia Powszechna"; prof. Fisher; Yale College, strona 497).
"Najważniejszą z przyczyn rewolucji we Francji była wrogość żywiona wobec klas uprzywilejowanych – króla, szlachty i kleru – z powodu stanu niemocy i ciężarów, jakie prawo i obyczaj narzuciły niższym klasom.
Ziemia – Blisko dwie trzecie ziemi we Francji było w rękach szlachty i kleru. Wielka jej część była źle uprawiana przez jej gnuśnych właścicieli. Szlachta wolała rozrywki Paryża niż przebywanie w swoich posiadłościach. Było wielu drobnych posiadaczy ziemi, ale ci indywidualnie mieli jej zbyt mało, by zapewnić im środki egzystencji. Traktowanie wieśniaka było często takie, że kiedy spoglądał na wieże zamkowe swego pana, to najsłodszym pragnieniem jego serca było aby spalić je wraz z wszystkimi rejestrami jego długów [hipotek]. Kler posiadał ogromne połacie ziemi, lenną kontrolę nad tysiącami chłopów i ogromne dochody z dziesięcin i innych źródeł. W niektórych prowincjach sytuacja była lepsza niż w pozostałych, ale w ogólności, bogaty oddawał się przyjemnościom a ubogi niósł ciężary.

Monopole – Wytwórczość i działalnośc handlowa, mimo zachęcania, były krępowane przez despotyczne monopole oraz rygorystyczną organizację cechów.
Skorumpowany rząd – Administracja rządowa była zarówno samowolna, jak i skorumpowana.
Utrata poważania dla władzy królewskiej – Poważanie dla tronu zanikło.
Chybione próby reform – Wysiłki na rzecz reformy politycznej i społecznej we Francji i innych krajach, wywodzące się od władców po wielkich wojnach, wywołały uczucie zniecierpliwienia bez uskutecznienia zamierzonej reorganizacji społecznej.
Spekulacja polityczna – Prąd myślowy biegł w kierunku rewolucyjnym. Tradycyjne wierzenia religijne były śmiało kwestionowane. Szerzyły się spekulacje polityczne. Monteskiusz skierował uwagę na wolność zabezpieczoną w angielskiej konstytucji. Wolter wciąż rozpamiętywał o prawach człowieka. Rousseau rozwodził się nad zwierzchnim prawie większości.
Przykład Ameryki – Do powyższych czynników należy dodać wpływ Rewolucji Amerykańskiej oraz Amerykańskiej Deklaracji Niepodległości, z jej proklamacją praw człowieka oraz zasadą kontraktu i przyzwolenia ludu, jako podstawy do ustanowienia rządu".
We wszystkich tych głównych przyczynach, które w punkcie kulminacyjnym spowodowały okropności Rewolucji Francuskiej, widzimy silne podobieństwo do dzisiejszych warunków, które szybko i pewnie prowadzą do takich samych skutków, jak zostało przepowiedziane – tym razem na ogólnoświatową skalę. Zauważmy silną wrogość narastającą między klasami uprzywilejowanymi (rodów królewskich i arystokracji) oraz klasami roboczymi, dyskusje na temat praw i krzywd ludu, zanik poważania dla władzy, zarówno świeckiej, jak i kościelnej.
Zauważmy również rewolucyjny nurt popularnej myśli i wyrażeń – wzrastające niezadowolenie mas ludzkich z władz rządzących oraz instytucji rządu. Jeżeli Amerykańska Deklaracja Niepodległości, z jej proklamacją praw człowieka i zasadą tworzenia rządu w oparciu o kontrakt i przyzwolenie ludu, natchnęła masy francuskie pragnieniem wolności i niepodległości, to nie jest czymś zadziwiającym, że ów pomyślny eksperyment rządu ludu sprawowanego przez lud w ciągu minionego stulecia oraz miara wolności i pomyślności, którą się tutaj cieszy, wywiera wpływ na ludy starego świata. Nieprzerwany strumień emigracji z innych krajów do tego kraju jest jeszcze jednym dowodem na wrażenie, jakie ten eksperyment wywarł na ludziach innych narodów.
A jednak, wolność i dobrobyt tutaj doświadczane dalekie są od tego aby tutejszych ludzi zadowolić. Pożądają jeszcze lepszych warunków i szukają sposobów aby je osiągnąć. Nigdzie w całym chrześcijaństwie taka determinacja nie objawia się bardziej kategorycznie i śmiało niż tutaj. Każdy jest w pogotowiu, by domagać się spełnienia jego prawdziwych lub urojonych praw. Kierunek myśli tutaj, jak i gdzie indziej, zbiega się z nurtem rewolucji i z każdym dniem taka tendencja staje się silniejsza.
Francuska Rewolucja była zmaganiem pewnej miary światła z gęstą ciemnością; walką budzącego się ducha wolności z długo panującym uciskiem; walką pewnej miary prawdy ze starymi błędami i przesądami, które długo wpajane i pielęgnowane przez władze świeckie i kościelne służyły umacnianiu ich pozycji i gnębieniu ludu. A jednak, ta rewolucja wykazała niebezpieczeństwo wolności, która nie jest kierowana sprawiedliwością i duchem zdrowego umysłu (2 Tym. 1:7). Niewielka wiedza jest rzeczywiście niebezpieczną rzeczą.
Jedna z opowieści Karola Dickensa umieszcza scenę wydarzeń w niespokojnych czasach Rewolucji Francuskiej. Zaczyna się ona w sposób, który zdaniem autora trafnie pasuje do obecnego czasu:
"Były to najlepsze czasy, były to najgorsze czasy; był to wiek mądrości, był to wiek głupoty; była to epoka wiary, była to epoka niedowierzania; była to pora światła, była to pora ciemności; była to wiosna nadziei, była to zima rozpaczy; mieliśmy wszystko przed sobą, nie mieliśmy przed sobą niczego; zmierzaliśmy wszyscy prosto do nieba, szliśmy wszyscy wprost w przeciwną stronę. Krótko mówiąc, okres ten był podobny do obecnego, pod tym względem, że niektóre z jego najgłośniejszych autorytetów utrzymywały, że jest on najlepszy, a inne że najgorszy ze wszystkich".

Gdy więc widzimy, jak te same przyczyny działają w całym dzisiejszym świecie, prowadząc do podobnych rezutatów w bardziej rozszerzonej skali, nie możemy pocieszyć się ideami wymarzonego bezpieczeństwa i ogłaszać Pokój! Pokój!, skoro żadnego pokoju nie ma. Zwłaszcza mając na uwadze prorocze ostrzeżenia. W świetle przepowiadanego charakteru nadchodzących wydarzeń Jego walki, Rewolucję Francuską możemy uważać jako jedynie dudnienie dalekiego grzmotu, który ostrzega przed zbliżającą się burzą, jako lekkie drżenie poprzedzające główny wstrząs trzęsienia ziemi, jako ostrzegawcze tyknięcie wielkiego zegara wieków, które zawiadamia tych, którzy już się obudzili, że koła są w ruchu i że niedługo wybije północ, która położy kres obecnemu porządkowi spraw i zapoczątkuje nowy porządek – Rok Jubileuszu, z towarzyszącym mu zamieszaniem i zmianami stanu posiadania. Rewolucja ta pobudziła cały świat i wprawiła w ruch potężne siły, które w końcu zupełnie obalą stary porządek rzeczy.
Kiedy warunki w pełni dojrzeją do wielkiej Rewolucji, najbardziej błaha okoliczność może posłużyć jako zapałka, od której stanie w płomieniach obecna struktura społeczna całego świata; jak to na przykład miało miejsce w Rewolucji Francuskiej, gdzie, jak się mówi, pierwszym jawnym aktem był widok kobiety, która uderzała w pobielaną patelnię, ponieważ jej dzieci były głodne. Wkrótce armia matek pomaszerowała do królewskiego pałacu, by poprosić o chleb. Gdy im odmówiono, dołączyli się do nich mężczyzni, rozgorzał wkrótce gniew narodu i cały kraj ogarnęły płomienie rewolucji.
A jednak rodzina królewska tak nie zdawała sobie sprawy z warunków życia ludu i tak otoczona była obfitością i luksusem, że nawet wtedy, gdy już doszło do rozruchów, królowa nie mogła pojąć sytuacji. Słysząc ze swego pałacu zgiełk zgromadzonego tłumu spytała, co on oznacza. Gdy jej powiedziano, że to ludzie domagają się chleba, odpowiedziała, "jakież to głupie z ich strony, by z powodu chleba robić takie zamieszanie: jeżeli trudno o chleb, niech kupują ciastka, które są teraz tanie".
Podobieństwo tamtych czasów do obecnych jest tak uderzające, że wielu myślących obserwatorów znaków czasu bije na alarm, podczas gdy inni nie mogą sytuacji zrozumieć. Wołania, które poprzedziły Rewolucję Francuską, były niczym w porównaniu do obecnych apeli wchodzących od mas całego świata i kierowanych do tych, którzy mają władzę i wpływ.
Prof. G. D. Herron z Iowa College powiedział kilka lat temu:
"Wszędzie są oznaki powszechnej zmiany. Rasa ludzka przyjęła wyczekującą postawę, trwa w napięciu, dopóki jej nowy chrzest się nie zakończy. Każdy nerw społeczeństwa odczuwa pierwsze spazmy wielkiej próby, która ma doświadczyć wszystkich mieszkańców ziemi i która ma zakończyć się w Boskim wybawieniu [chociaż autor nie wie, czym to wybawienie będzie i jak się ono dokona]. Jesteśmy w początkach rewolucji, która wywoła naprężenie we wszystkich istniejących instytucjach religijnych i politycznych oraz wypróbuje mądrość i bohaterstwo najczystszych i najdzielniejszych dusz na ziemi (...) Społeczna rewolucja, która czyni końcowe lata naszego wieku i świtające lata następnego najbardziej decydującymi i twórczymi od czasu ukrzyżowania Syna Człowieczego, jest wezwaniem i sposobnością dla chrześcijaństwa, aby stało się chrześcijańskim".
Ale, niestety! Nikt nie zważa na to wezwanie. Zaiste, nie jest ono faktycznie słyszane przez kogokolwiek oprócz mniejszości, bezsilnej i bez wpływu, tak wielki jest harmider samolubstwa i tak silne są więzy tradycji. Tylko udręki nadchodzącego wielkiego wstrząsu społecznego, czyli rewolucji, spowodują zmianę. W jego strasznym przebiegu nic nie będzie bardziej oczywiste niż oznaki sprawiedliwej odpłaty, która objawi wszystkim ludziom fakt, że sprawiedliwy Sędzia całej ziemi wykonuje "sąd według sznura, a sprawiedliwość według pionu" (Izaj. 28:17).
Odpłacający charakter sprawiedliwości był bardzo widoczny w wielkim ucisku, jaki dotknął Izraela według ciała w żniwie Wieku Żydowskiego. Tak samo był on widoczny w Rewolucji Francuskiej. I jako taki będzie też zamanifestowany w obecnym strapieniu, kiedy dojdzie ono do szczytu. Uwagi pana Thomasa H. Gilla, w jego dziele, The Pappal Drama [Dramat Papieski], odnoszące się do odpłacającego charakteru Rewolucji Francuskiej, sugerują taki sam charakter odpłaty również i w ucisku przychodzącym na chrześcijaństwo jako całość. Mówi on:
"Im głębiej rozważamy historię Rewolucji Francuskiej, tym bardziej oczywista jest jej wyższość ponad wszystkimi dziwnymi i strasznymi rzeczami, jakie wydarzyły się na tej ziemi (...) Nigdy jeszcze świat nie był świadkiem tak skrupulatnego i podniosłego stylu odpłaty (...) Jeżeli wyrządziła ona ogromne zło, to założyła konieczność obalenia ogromnego zła i dokonała tego (...) W kraju, gdzie każda starożytna instytucja i każdy przestrzegany od dawna zwyczaj zniknął w jednej chwili; gdzie cały społeczny i polityczny system runął przed pierwszym uderzeniem; gdzie monarchia, szlachta i kościół zostały wymiecione prawie bez oporu, struktura całego państwa musiała być przeżarta korupcją: rodzina królewska, arystokracja i kapłaństwo musiały ciężko nagrzeszyć. Gdzie dobre rzeczy tego świata – narodzenie, stanowisko, bogactwo, piękne ubiory i wytworne maniery – stały się przez pewien czas czymś światowo niebezpiecznym i światowo niekorzystnym, tam stanowisko, narodzenie i bogactwa musiały być w przeszłości potwornie nadużyte.
Naród, który zniósł chrześcijaństwo i wyjął go spod prawa, który zdetronizował religię na rzecz rozumu i osadził na tronie w Notre Dame nową boginię w osobie nierządnicy, musiał koniecznie zostać doświadczony przez bardzo nierozsądną i bardzo zepsutą formę chrześcijaństwa. Lud, którzy prowadził wojnę na taką skalę, aby zniszczyć wszystko, co ustanowione, aby znieść zwykłe formy zwracania się i pozdrawiania oraz powszechny styl obliczania czasu, który brzydził się jak grzechem zwrotem 'ty', z odrazą wzdrygał się na słowo 'pan', który zmienił tygodnie na dekady i nie chciał dłużej znać dawnych miesięcy, musiał z pewnością mieć dobry powód, by znienawidzić te stare metody, od których go odstręczyło i skłoniło do tak drobiazgowej i absurdalnej ekstrawagancji.
Zdemolowane komnaty arystokracji, obrabowane groby królewskie, ścięty król i królowa, żałosne okoliczności śmierci małego następcy tronu, puszczeni z torbami książęta, zabici księża i szlachta, wszechwładna gilotyna, małżeństwa republikańskie, garbarnia [rzekomo ludzkiej skóry] w Meudon, pary wiązane razem i rzucane do Loary oraz rękawiczki wykonane ze skóry mężczyzn i kobiet. Są to rzeczy najbardziej potworne, ale jednocześnie mówią one wiele o zemście: świadczą o uroczystej obecności Nemesis, o strasznej ręce mszczącej się mocy.
Przywodzą na pamięć okropne grzechy tej starej Francji; widok zabiedzonych wieśniaków miażdżonych podatkami, od których ludzie bogaci i szlachetnie urodzeni byli zwolnieni, nawiedzanych co jakiś czas srogim brakiem pożywienia z powodu przygniatających podatków, niesprawiedliwych wojen i monstrualnie złego zarządzania, a wtedy, za samo uskarżanie się na głód, wieszanych lub rozstrzeliwanych po dwudziestu lub pięćdziesięciu, i tak przez całe wieki! Każą one przypomnieć protestantów mordowanych milionami na ulicach Paryża, dręczonych latami przez wojskowych dragonów w Poitou i Bearn, tropionych jak dzikie bestie w Cevennes, masakrowanych i przyprawianych o śmierć tysiącami i dziesiątkami tysięcy na wiele bolesnych sposobów, przez wiele bolesnych lat (...)
W żadnym z działań Rewolucji Francuskiej, jej charakter odpłaty nie jest bardziej uderzający i uroczyście oczywisty, jak w sposobie potraktowania przez nią kościoła rzymskiego i władzy papieskiej. Oto ta sama Francja, która po tak zaciekłej walce odrzuciła reformację i w procesie jej odrzucania ustawicznie popełniała ogromne zbrodnie, całą swoją furię skierowała przeciw temu właśnie kościołowi rzymskiemu, w imieniu którego kiedyś oburzała się tak bardzo, (...) teraz zaś umyśliła znieść kult rzymskokatolicki, zmasakrować mnóstwo kapłanów na ulicach wielkich miast, polować na nich wzdłuż i wszerz kraju, wyrzucać tysiącami na obcy brzeg, czyli postąpiła dokładnie tak, jak on zabijał, tropił i skazywał na wygnanie tysiące protestantów; (...) przenieść wojnę na terytoria papieskie i na bezbronne papiestwo zwalić wszelkie rodzaje cierpienia i hańby (...) Ekscesy rewolucyjnej Francji były nie tyle karą, co raczej bezpośrednim skutkiem ekscesów feudalnej, królewskiej i papieskiej Francji (...)
W jednym z punktów widzenia na Rewolucję, może być ona opisana jako reakcja na duchowe i religijne ekscesy rzymskokatolickiego prześladowania protestantyzmu. Wpierw uderzyła ona prosto w kościół rzymski i papiestwo, a wtedy rewolucyjny potok wystąpił z brzegów i rozlał się szeroko (...) Własność Kościoła została przeniesiona na państwo; kler francuski z pozycji właściciela osunął się do roli ciała otrzymującego stałą pensję; zakonnicy i zakonnice zostali przywróceni światu, a własności ich zakonów zostały skonfiskowane; protestantom została przywrócona pełna wolność religijna i polityczna równość (...) wkrótce potem religia rzymskokatolicka została formalnie zniesiona.
Bonaparte obnażył miecz Francji przeciwko bezradnemu Piusowi VI (...) Papież spadł do zależnej pozycji, kogoś będącego na utrzymaniu (...) Berthier pomaszerował na Rzym, ustanowił Republikę Rzymską i podniósł rękę na papieża. Tego wszechwładnego pontyfika zabrano do obozu niewiernych (...) przenoszono z więzienia do więzienia aż w końcu został on uprowadzony jako jeniec do Francji.

Tutaj (...) ostatecznie wyzionął ducha, w Walencji. To tu właśnie jego kapłani zostali zabici, jego władza ostatecznie skruszona a jego imię i urząd stały się pośmiewiskiem i przysłowiem. Tam też znalazł się pod dozorem grubiańskich żołnierzy wspólnoty, która przez dziesięć lat trzymała u jego warg kielich takiej oczywistej i niezmiernej goryczy. (...) Był to właśnie ów wzniosły i doskonały element odpłaty, która tak zadziwiła świat przy końcu osiemnastego stulecia, owo wyjęcie spod prawa kościoła rzymskiego przez ten sam naród Francji, który na jej rozkaz wyrżnął miriady protestantów; ów żałosny koniec wszechwładnego pontyfika w tej samej krainie Delfinatu, która została uświęcona walkami protestantów, blisko tych alpejskich dolin, gdzie waldensi byli tak bezlitośnie ścigani przez francuskich żołnierzy; owa transformacja 'Państwa Kościelnego' w 'Republikę Rrzymską'; wreszcie owo obalenie papiestwa terytorialnego przez ten sam naród francuski, który dokładnie tysiąc lat temu, pod panowaniem Pepina i Karola Wielkiego, te ogromne obszary ziemi mu przyznał.
Rzesze ludzkie miały wrażenie, że dla papiestwa nadszedł moment śmierci i pytały, czy aby Pius VI nie był ostatnim papieżem i czy koniec osiemnastego wieku nie zostanie upamiętniony upadkiem dynastii papieskiej. Ale Rewolucja Francuska była początkiem, a nie końcem sądu. Francja tylko zaczęła wykonywanie wyroku, wyroku pewnego i nieuniknionego, lecz długiego i przewlekłego, który miał być urozmaicony przez wiele dziwnych wypadków oraz pozory możliwości, i teraz i wtedy, uniknięcia wyroku przewlekanego przez wiele bólu i wiele hańby".
Musimy spodziewać się, że zbliżający się ucisk będzie nie mniej gorzki i surowy niż zostało to przedstawione w tych dwóch ilustracjach, ale raczej bardziej straszny i bardziej ogólny, ponieważ:
(1) warunki dzisiejszego dnia czynią każdego członka struktury społecznej więcej zależnym, niż kiedykolwiek przedtem, nie tylko pod względem nowych i rosnących wygód i luksusów, ale także podstawowych potrzeb życiowych. Samo wstrzymanie ruchu kolejowego oznaczałoby głód w ciągu tygodniu w naszych dużych miastach, zaś powszechna anarchia oznaczałaby paraliż każdej gałęzi przemysłu zależnej od handlu i zaufania.
(2) Nasz Pan specjalnie oświadcza, że nadchodzący ucisk będzie taki, "jakiego nie było, odkąd narody zaczęły istnieć aż do tego czasu" – i nigdy potem nie będzie (Dan. 12:1; Joel 2:2; Mat. 24:21).
Chociaż jednak nie ma żadnej nadziei, że tego ucisku da się uniknąć, są w Piśmie Świętym instrukcje dane dla takich osób, które chciałyby się ukryć podczas nadchodzącej burzy.
(1) Wiernym Kościoła obiecane jest wybawienie, zanim burza zerwie się z pełną siłą.
(2) Wszyscy, którzy miłują sprawiedliwość i dążą do pokoju, powinni sumiennie uporządkować swój dom, zgodnie z zarządzeniem Słowa Pańskiego, które mówi: "Zanim wyjdzie dekret i dzień przeminie jak plewy; zanim przyjdzie na was zapalczywość gniewu Pana, zanim przyjdzie na was dzień gniewu Pana. Szukajcie Pana, wszyscy pokorni ziemi, którzy wypełniacie jego prawo; szukajcie sprawiedliwości, szukajcie pokory, może ukryjecie się w dniu gniewu Pana" (Sof. 2:2,3).
Ponieważ wszyscy tacy mogą zostać przebudzeni do zrozumienia całej sytuacji, prorok Joel wzywa tych, którzy widzą te rzeczy, by podnieśli alarm, mówiąc: "Zadmijcie w trąbę na Syjonie, krzyczcie na mojej świętej górze [chrześcijaństwo –mieniące się świętą górą, czyli królestwem Pana]! Niech zadrżą wszyscy mieszkańcy ziemi, bo nadchodzi dzień Pana, bo już jest bliski" (Joel 2:1). Psalmista mówi, że Bóg z niegodziwcami postąpi inaczej: "On sprawi, że węgle ogniste i siarka [symbole ucisku i zniszczenia] będą padać na grzeszników; wiatr palący będzie udziałem ich kielicha. Bo sprawiedliwy Pan kocha sprawiedliwość" (Psa. 11:3-7).
Walka tego wielkiego dnia Boga Wszechmogącego będzie największą rewolucją, jaką świat kiedykolwiek widział, ponieważ obejmie ona każdą zasadę niesprawiedliwości i ponieważ w tym sądzie narodów i w sądzie jednostek tak prawdziwie spełnią się słowa: "Nie ma nic ukrytego, co by nie miało być ujawnione, ani nic tajemnego, o czym by się nie miano dowiedzieć" (Mat. 10:26).
Zauważmy, jak nawet teraz badawczy reflektor powszechnej inteligencji odkrywa tajne sprężyny intrygi politycznej, polityki finansowej, roszczeń religijnych, itd., jak wszystko sprowadzane jest przed fotel sędziowski i orzekane, przez ludzi i przez Boga jako dobro lub zło, jak jest osądzane przez nauki Pisma Świętego – przez złotą regułę, prawo miłości, przykłady Chrystusa, itd., a wszystko to nabiera nadzwyczajnej ważności w dyskusjach obecnego czasu.
Wojna wielkiego dnia, jak każda inna rewolucyjna wojna, ma swoje stadia stopniowego rozwoju. Symptomem każdego konfliktu, gdy cofniemy się wstecz, są inspirujące go przyczyny, narodowe i indywidualne krzywdy, faktyczne lub urojone. Następnie przychodzi głębokie odczucie tych krzywd przez tych, którzy przez nie cierpią. Wtedy zazwyczaj następują różne próby reform, a gdy te okazują się chybione, dochodzi do wielkich kontrowersji, wojny słów, podziałów, konfliktu opinii a w końcu do zemsty i walki zbrojnej.
Taka jest kolejność Walki Wielkiego Dnia Boga Wszechmogącego. Jej ogólny charakter objawia się walką światła z ciemnością, wolności z uciskiem, prawdy z błędem. Jej zasięg będzie ogólnoświatowy – wieśniacy wystąpią przeciwko książętom, ławka kościelna przeciwko kazalnicy, świat pracy przeciwko kapitałowi. Uciskani wystąpią zbrojnie przeciwko wszelkiego rodzaju niesprawiedliwości i tyranii, zaś ciemięzcy z bronią w ręku wystąpią w obronie tego, co przez długi czas uważali za swoje prawa, nawet wtedy, kiedy zobaczą, że naruszało to prawa drugich.
Dodał: Andrzej