IV Tom Wykładów Pisma Świętego - wydany w 1897
Wykład XI
(Rysunki dodane)
Wielka armia Pana
W poprzednich rozdziałach odnotowaliśmy dzieło przygotowania do konfliktu tego złego dnia – organizowania, wyposażania i musztrowania ogromnych armii, budowania wielkich flot, wynajdywania nowych i zdumiewających machin wojennych, wytwarzania nowych i potężnych materiałów wybuchowych oraz wyczerpywania w każdym kraju narodowych zasobów na cele wojskowego wyposażenia. Odnotowaliśmy również pomruk rozgniewanych narodów, jak wszystkie one stoją uzbrojone po zęby i groźnie na siebie patrzą.
Patrząc na te miliony uzbrojonych i zdyscyplinowanych żołnierzy, pytamy: Które z tych wszystkich potężnych zastępów stanowią wojsko, na które prorocy wskazują jako na wielką armię Pana? Czy te prorocze wzmianki mogą odnosić do któregokolwiek z tych zastępów? A jeżeli tak, to w jakim sensie moglibyśmy w którymś z nich widzieć armię Pana, skoro żaden nie działa pod wpływem Jego ducha? Albo też, czy wzmianki te mogą odnosić się do ludu Bożego, żołnierzy krzyża, których broń opisana przez apostoła Pawła nie jest cielesna, chociaż mocna do burzenia twierdz warownych? (2 Kor. 10:3-5). Czy może tak być, że "miecz ducha, którym jest Słowo Boże" (Efez. 6:17), w rękach ludu Bożego, napełnionego Jego duchem, dokona wielkiego dzieła zupełnego obalenia królestw tego świata i oddania ich Chrystusowi w wieczne posiadanie?
Chcielibyśmy, żeby tak mogło być! Lecz zarówno przegląd proroctw, jak i znaki czasów, upewniają nas, że tak nie będzie. Przeciwnie, protesty i ostrzeżenia ludzi prawych są stale ignorowane przez świat. Narody wciąż chodzą w ciemnościach, na skutek czego zachwiały się wszystkie fundamenty ziemi, czyli obecnej struktury społecznej (Psa. 82:5), a to z kolei zagraża całej nadbudowie społecznej, która jest teraz strasznie potrząsana. "Leczyliśmy Babilon", mówi prorok "ale nie został uleczony. Opuśćmy go ['Wyjdź z niego, ludu mój' (Obj. 18:4)], bo jego sąd aż do nieba sięga i wznosi się aż po obłoki" (Jer. 51:9).
Najwyraźniej to nie święci mają tworzyć wielką armię Pana, którą opisują prorocy i która ma obalić królestwa tego świata. Ani też broń, którą walczą, nie byłaby dostateczna do osiągnięcia tego celu. Ich broń jest naprawdę potężna, jak mówi Apostoł, ale wśród tych, na których mają oni wpływ. Wśród prawdziwego ludu Bożego, który pilnie przykłada serca do instrukcji, Jego Słowo jest ostrzejsze niż jakiś obosieczny miecz, naprawdę "obalając rozumowania [ludzkie] i wszelką wyniosłość, która powstaje przeciwko poznaniu Boga, i zniewalając wszelką myśl do posłuszeństwa Chrystusowi" (2 Kor. 10:4,5). Lecz na świecie broń tej walki nie funkcjonuje w ten sposób. Poza tym armia świętych nie jest "wielką armią" ale "małym stadkiem", jako nasz Pan sam tę gromadkę określił. Porównaj Łuk. 12:32; Joel 2:11.
Posłuchajmy proroczego opisu tej armii:
"Lud wielki i potężny, któremu równego nie było od wieków i po nim nigdy nie będzie aż do lat najdalszych pokoleń. Przed jego obliczem ogień pożerający, a za nim płomień palący. Ta ziemia jest przed nim jak ogród Eden, ale po nim będzie opustoszałe pustkowie – przed nim nie ujdzie nikt. Ich wygląd jest podobny do wyglądu koni i pobiegną jak jeźdźcy. Po wierzchołkach gór [królestwa] będą skakać jak grzmot rydwanów, jak szum płomienia ognia, co pożera ściernisko, jak lud potężny uszykowany do bitwy.
Na ich widok narody się zlękną, wszystkie ich twarze poczernieją jak garnek. Pobiegną jak wojownicy, wedrą się na mury jak waleczni wojownicy; każdy z nich pójdzie swoją drogą, a nie zboczą ze swoich ścieżek. Jeden drugiego nie ściśnie, każdy pójdzie swoją drogą. A choć i na miecz upadną, nie będą zranieni. Po mieście będą chodzić, po murze będą biegać, wdrapią się na domy i wejdą oknami jak złodziej. Przed obliczem jego zadrżała ziemia [obecny porządek społeczny], poruszyły się niebiosa [władze kościelne], słońce i księżyc [oświecające wpływy Ewangelii i Prawa Mojżeszowego] zaćmiły się [zacznie przeważać powszechne niedowiarstwo], a gwiazdy [światła apostolskie (Obj. 12:1) będą zaciemnione] zahamowały jasność swoję [przyjdzie ciemna noc, gdy nikt nie będzie mógł pracować (Jan 9:4; Izaj. 21:9,11, 12)]. A Pan wyda swój głos przed swoim wojskiem, gdyż jego obóz jest ogromny, gdyż mocny jest ten, który wykonuje jego słowo. Wielki jest bowiem dzień Pana i bardzo straszliwy! Któż go zniesie?" (Joel 2:2-11).
Ta armia Pana musi stawić czoło strasznym warunków owego złego dnia, kiedy przerażające elementy przygotowujące się obecnie do konfliktu, czyli symbolicznego ognia, osiągną szczyt gotowości. To właśnie ta armia, pod opatrznościowym nadzorem Pana, obali trony królestw i zniszczy moc królestw pogańskich (Agg. 2:22). Gdzie zatem jest taka armia? Czy będzie to armia niemiecka? francuska, angielska, rosyjska lub armia Stanów Zjednoczonych? Tak wielka armia, jaką tu prorok opisał, armia, który ma dokonać tak fenomenalnych rzeczy, i to jeszcze jak wskazano w ciągu niewielu pozostałych lat tego godnego uwagi okresu żniwa, prawdopodobnie istnieje już w obecnym czasie i przechodzi jakiś kurs przygotowawczy do nadchodzącego dzieła rzezi. Prorok nie opisuje jakiegoś niezdyscyplinowanego tłumu, z którym byłoby łatwo rozprawić się przy użyciu nowoczesnych środków sztuki wojennej, ale potężne zastępy o wysokim stopniu dyscypliny.
Gdzie zatem, pytamy, znajduje się taka armia, obecnie instruowana i ćwiczona? Gdzie jest armia, przed którą zatrzęsie sie ziemia [społeczeństwo] i zadrżą niebiosa [kościelnictwo] (Joel 2:10), która śmiało ustawi swoje szeregi przeciwko konserwatywnym siłom chrześcijaństwa, zarówno świeckim jak i religijnym, żywiąc nawet nadzieję, że sobie poradzi z ich obecną mocą? Gdzie jest armia, która w bliskiej przyszłości ośmieli się odrzucić uświęcone tradycją doktryny chrześcijaństwa, dyplomację jego rządów i wybiegi kleru?, która posępnie zignoruje wszystkie jego anatemy, wzgardzi jego porządkami oraz odrzuci z powrotem pioruny jego autorytetu i zorganizowanej władzy?, która stawi czoło grzmiącej jak Wezuwiusz artylerii, zlekceważy grad jego kul i pocisków, przedrze się przez zaporę flotylli wojennych i, zdzierając diademy z koronowanych głów, zatopi królestwa w otchłani morskiej? która podpali niebiosa i stopi ziemię gorejącym żarem, zmieniając w ten sposób, w myśl przepowiedni proroków, cały stary porządek rzeczy w jedną ogromną wszechświatową ruinę?
O tym, że taka armia powstaje i przygotowuje się do desperackiego konfliktu, przekonują nas równie mocno znaki czasu, jak i "mocniejsze słowo prorockie". Co więcej, rozpoznanie tego faktu (bez jakiegoś odniesienia lub znajomości słowa prorockiego), napełnia teraz serce chrześcijaństwa strasznym przeczuciem i wszędzie zmusza mężów stanu do podejmowania nadzwyczajnych środków w celu ochrony i obrony.
Jednak właśnie w tych środkach do samoobrony obmyślanych przez "moce, które są", kryje się prawdopodobnie pułapka, z której nie zdają sobie sprawy. Trzeba o tym pamiętać, że armie, na które liczą, iż będą je bronić, są to armie zwykłych ludzi. Te miliony zdyscyplinowanych żołnierzy mają żony, synów i córki, braci i siostry, kuzynów i przyjaciół w szeregach tych zwykłych ludzi, z których losem łączą ich silne więzy naturalne. Ich służbę dla tronów i królestw podtrzymują jedynie władcze rozkazy i znośne wynagrodzenie.
Jednak oni szybko zaczynają uważać to wynagrodzenie za nie dość zadowalające za ich trudy i niedostatki, jakie oni i ich rodziny muszą znosić, nie wspominając o niebezpieczeństwach utraty życia, kończyn, zdrowia i majątku. Z roku na rok te zbrojne zastępy są coraz mniej rozmiłowane w wojennej "chwale", zaś coraz żywiej przejęci swymi cierpieniami i niedostatkami oraz są coraz mniej oddani zwierzchnim władzom, które nimi komenderują. W tym samym czasie armie ciężko pracujących ludzi, zwykłych ludzi w domu, stają się coraz bardziej rozdrażnione i niezadowolone ze swojej doli i pełne coraz to większych obaw o przyszłość.
Wszystkie te rzeczy wskazują na co najmniej możliwość, że w tym zbliżającym się kryzysie potężnie uzbrojone i karne zastępy chrześcijaństwa mogą zwrócić swoje siły przeciw władzom, które powołały je do istnienia, zamiast podtrzymywać je i ochraniać. O tym, że władcy biorą taką możliwość pod uwagę, świadczy fakt, że gdy w Rosji zapanował głód i prowadził do zamieszek wśród zwykłych ludzi, wszystkie okoliczności tych wydarzeń były pilnie strzeżone przed ich przyjaciółmi i braćmi służącymi w rosyjskiej armii, zaś żołnierzy do tłumienia rozruchów szczegółowo dobrano z jednostek odległych regionów.
Nie możemy być teraz w stanie wyraźnie wnioskować, jakich dokładnie warunków i okoliczności użyje nasz Pan jako "głosu" komendy w formowaniu szyków tej potężnej armii. Żyjemy jednak w czasach, gdy historia tworzy się szybko. Opierając się tylko na ogólnych zasadach, nie byłoby rzeczą nierozsądną spodziewać się działań w tym kierunku o każdym czasie. Ale w naszych poprzednich studiach (Tomy II i III) zobaczyliśmy, że Bóg ustanowił czas na wypełnienie się każdego zarysu jego planu i że nawet jesteśmy już w tym "dniu pomsty", który jest okresem o długości czterdziestu lat. Rozpoczął się on w październiku 1874 roku i skończy bardzo niedługo.
Złowrogie lata tego "dnia", które już przeminęły, z pewnością przygotowały szeroki i głęboki grunt w kościele, państwie, finansach, społecznych warunkach i odczuciach, pod wielkie wydarzenia przewidziane w Piśmie Świętym. One już położyły się cieniem na świat, a ich nadejście jest tak samo pewne jak to, że zostały one przepowiedziane. Wygląda na to, że bardzo niewiele lat jest dostatecznie dużą przestrzenią czasową na ich pełne dokonanie. Już serca ludzi "drętwieją ze strachu w oczekiwaniu tego, co przyjdzie na cały świat".
Proroctwa, które zwróciły naszą uwagę i były publicznie głoszone od początku tego "dnia pomsty" zbliżają się szybko do punktu kulminacyjnego. Co więcej, jak wykazano w poprzednich rozdziałach, wszyscy ludzie są w stanie nieco dostrzec z ciemnych zarysów ucisku nadciągających coraz to bliżej aż do chwili obecnej. Społeczeństwo jest najwidoczniej jak hubka i krzesiwo gotowe do skrzesania ognia – jak magazyn prochu gotowy wybuchnąć w każdej chwili – jak zorganizowana armia, gotowa do ataku na słowo rozkazu.
Ale Szekspir prawdziwie napisał:
"Jest to Boskość, która nasze kształtuje cele,
Choć my je z gruba ciosamy, tak jak sami chcemy".
Ludzkość na ogół nie jest świadoma Pańskiego zainteresowania przebiegiem tej walki, a niemal wszyscy przeciwnicy przywdziewają zbroję dla osobistych i samolubnych korzyści, w których, jak słusznie rozumują, Pan nie mógłby mieć swego udziału. Stąd też, mimo powszechnej gotowości każdej ze stron by prosić Pana o błogosławieństwo, niewielu tak naprawdę na nie liczy – wszyscy zdają się polegać na sobie – na swej organizacji, liczbie, itd. Nikt nie będzieć bardziej zaskoczony niż "moce niebieskie", czyli wielcy sprawujący kościelną kontrolę, którzy, usiłując wykonać swój własny plan dla Pana, zaniedbali Jego plan, jaki objawił w swoim Słowie. Dla nich działalność Pana w kilku następnych latach będzie naprawdę "dziwnym dziełem".
Posłuchajcie Słowo Pańskiego na ten temat:
"Pan bowiem powstanie jak na górze Perazym i rozgniewa się jak w dolinie Gibeon, aby dokonać swego dzieła, swego dziwnego dzieła, aby dokończyć swoje zadanie, swoje dziwne zadanie (...) gdyż słyszałem od Pana, Boga zastępów, że postanowione jest zniszczenie [wygaśnięcie dozwolenia na dalsze trwanie porządku społecznego] na całej ziemi" (Izaj. 28:21,22).
System społeczny, "ziemia", "żywioły", "bieg natury", nie mogą stanąć w ogniu, dopóki Pan nie zezwoli użyć zapałki: ta wielka decydująca bitwa nie może się rozpocząć, dopóki wielki "Michał", "Wódz naszego zbawienia", nie wystąpi i nie wyda komendy (Dan. 12:1), chociaż wcześniej w tym duchu będą wszędzie częste potyczki. A wielki Wódz informuje swój królewski legion, Kościół, że katastrofa, chociaż bliska, nie może się wydarzyć, zanim "należący do Króla", "małe stadko", "wybrańcy" nie zostaną zupełnie "popieczętowani" i "zgromadzeni".
Tymczasem przypomnijmy natchniony opis tego ucisku, w którym Apostoł porównuje go do zmagań rodzącej niewiasty, w skurczach lub bólach porodowych ucisku, ze skracaniem odstępów między nimi. Tak właśnie było do tej pory; a każdy przyszły spazm będzie coraz sroższy, aż do końcowej męki, gdy w śmiertelnych agoniach obecnych instytucji narodzi się nowy porządek.
Skoro Pan w ogólności pozwolił światu brać własny kurs przez minione sześć tysięcy lat – wyjąwszy przypadek Izraela – Jego obecna ingerencja będzie wydawać się tym bardziej szczególna i "dziwna" dla tych, którzy nie rozumieją zmian dyspensacyjnych, właściwych przy wprowadzaniu siódmego tysiąclecia. Ale w tej "walce" On sprawi, że gniew ludzi (oraz ich ambicja i samolubstwo) chwalić Go będzie i Mu służyć, gdy zaś resztę czynników pozbawi On swobody działania. Z długo trwającą nieskwapliwością pozwolił na długie panowaniu grzechu, samolubstwa i śmierci, ponieważ to wszystko mogło być wykorzystane do próby Jego wybranego Kościoła oraz w uczeniu wszystkich ludzi "nadmiernej grzeszności grzechu". Ale widząc że świat w ogólności gardzi jego prawem miłości, prawdy i sprawiedliwości, planuje On wymierzyć ogólną dyscyplinującą karę przed udzieleniem następnej lekcji, która będzie praktyczną ilustracją korzyści płynących z przestrzegania sprawiedliwości w Tysiącletnim Królestwie Jego drogiego Syna.
Podczas gdy Pan zakazuje swemu ludowi walki cielesną bronią i kiedy sam mówi o sobie, że jest Bogiem pokoju, Bogiem porządku i miłości, to również przedstawia się jako Bóg sprawiedliwości i ukazuje, że grzech nie będzie na zawsze triumfować w świecie, lecz że zostanie ukarany. "Pomsta do mnie należy, Ja odpłacę, mówi Pan" (Rzym. 12:19; 5 Mojż. 32:35). Kiedy więc powstaje do sądu nad narodomi, dokonując pomsty nad wszystkimi niegodziwymi, ogłasza się jako "mocarz wojny", "potężny w boju", mający "wielką armię" pod swoją komendą. I kto może dać zapewnienie, że owe rzesze ludzkie, które teraz wchodzą w skład uformowanych zastępów chrześcijaństwa, nie zamienią się wtedy w wielką armię, która rzuci swe potężne siły przeciwko wałom obronnym obecnego porządku społecznego (2 Mojż. 15:3; Psa. 24:8; 45:4; Obj. 19:11; Izaj. 11:4; Joel 2:11).
"Pan wyruszy jak mocarz, jak mąż waleczny wzbudzi swoją gorliwość. Zawoła, nawet zagrzmi i odniesie zwycięstwo nad swoimi wrogami". Wołanie i ryk jego wielkiej armii oraz pomyślne osiągnięcie przez nią Jego rewolucjnego celu, przypisuje On w ten sposób sobie; dokonuje ona bowiem, choć nieświadomie, Jego dzieła zniszczenia. Mówi On: "Milczałem dość długo, w spokoju wstrzymywałem się; ale teraz będę krzyczeć jak rodząca, spustoszę i pożrę wszystkich razem" (Izaj. 42:13,14).
Lecz w Piśmie Świętym są też wskazówki, że poza buntującymi się zastępami chrześcijaństwa, mogą być i inni, którzy również wejdą w skład tej wielkiej armii Pańskiej. Odnosząc się do tego samego czasu i zbliżających się klęsk chrześcijaństwa, Pan, przez proroka Ezechiela, mówi:
"Wydam je w ręce cudzoziemców na grabież i bezbożnych ziemi na łup, a oni ją splugawią. (...) Uczyń łańcuch [zwiąż, połącz ich razem; pozwól im zjednoczyć się w dążeniu do wspólnego celu], bo ziemia jest pełna krwawych wyroków, a miasto [Babilon, chrześcijaństwo] pełne jest przemocy. Sprowadzę najgorszych z pogan, by zawładnęli ich domami; położę koniec pysze potężnych, a ich świętości [ich święte miejsca, ich religijne instytucje, itd.] będą znieważone" (Ezech. 7:13-24).
Proroctwo to może oznaczać, że anarchistyczne powstanie rzesz chrześcijaństwa, podczas panowania bezprawia, będzie tak krańcowo brutalne i dzikie, że prześcignie w swym barbarzyństwie wszystkie najazdy pogan – tak, jak to miało miejsce w Rewolucji Francuskiej. Lub może to również oznaczać powstanie ludów Indii, Chin i Afryki przeciw chrześcijaństwu – tego rodzaju sugestię wysunęła już publiczna prasa odnośnie ożywienia Turcji i rewolty milionów mahometan. Jednak naszym zdaniem określenie "najgorsi z pogan" odnosi się do tych w chrześcijaństwie, którzy żyją "bez Boga" i bez chrześcijańskich uczuć lub nadziei. Do tej pory byli oni powstrzymywani i trzymani w ryzach przez niewiedzę, przesąd i strach, ale w świcie dwudziestego wieku szybko uwalniają sie od tych krępujących wpływów.
Pan, przez swój opatrznościowy nadzór, weźmie główną odpowiedzialność nad tą wielką armii niezadowolonych – patriotów, reformatorów, socjalistów, moralistów, anarchistów, ignorantów i zrozpaczonych – i użyje ich nadziei, lęków, głupoty i samolubstwa, zgodnie ze swą Boską mądrością, do osiągnięcia Jego własnych wielkich celów, a mianowicie, obalenia obecnych instytucji oraz przygotowania człowieka do Królestwa Sprawiedliwości. Z tego tylko powodu ludzie ci nazwani są "wielką armią Pana". Żaden z Jego świętych – żaden z tych, którzy prowadzeni są duchem Bożym jako synowie Boga, nie będzie miał cokolwiek do czynienia z tą fazą "walki".
Bezprecedensowe warunki tej walki
Zgodnie z przepowiedniami proroków warunki tej bitwy będą takie, jakie w historii się jeszcze nie zdarzyły. Jak już sugerowany, ta końcowa walka przedstawiona jest graficznie w symbolach czterdziestego szóstego Psalmu (Porównaj również Psa. 97:2-6; Izaj. 24:19-21; 2 Piot. 3:10). Pagórki (mniej wysokie, mniej autokratyczne rządy) już topią się jak wosk. One wciąż zachowują swoją formę, ale w miarę jak ziemia (społeczeństwo) rozgrzewa się, poddają się jej żądaniom i stopniowo obniżają się do poziomu powszechnych żądań. Wielka Brytania jest dobrą ilustracją tak zachowujących się klas rządzących. Wysokie góry (wyobrażające rządy autokratyczne) "wstrząsane" są przez rewolucje aż ostatecznie "zapadną się w otchłań morza" – zatracą się zupełnie w anarchii. Już "morze i fale ryczą" przeciwko wałom obronnym obecnego systemu społecznego: wkrótce ziemia (obecna struktura społeczna) będzie zataczać się i chwiać jak pijany człowiek, na próżno usiłujący wyprostować się, zachować oparcie i odzyskać równowagę; z czasem całkiem "rozpłynie się", ustępując miejsca "nowej ziemi" (nowemu porządkowi społecznemu), na której zapanuje prawość i sprawiedliwość.
Ewentualne odtworzenie upadającego obecnego porządku nie będzie możliwe,
(1) ponieważ najwyraźniej przeżyła się jego przydatność i w obecnych warunkach jest on niesprawiedliwy;
(2) z powodu powszechnego rozszerzenia się świeckiej wiedzy;
(3) ponieważ odkrycie, że wybiegi kleru, długo oślepiaiące i pętające masy błędem i obawą, doprowadzą do powszechnego lekceważenia wszystkich religijnych twierdzeń i nauczania, uznanych jako nagle zauważone oszustwa;
(4) ponieważ religijni ludzie o ogólności, nie rozeznając faktu, że nadszedł czas Boga na zmianę dyspensacji, zignorują rozsądek, logikę, sprawiedliwość i Pismo Święte w obronienie obecnego porządku rzeczy.
W tej sytuacji fakt, że kościelne niebiosa (władze religijne, papieskie i protestanckie) zbliżą się do siebie jak rolki zwoju, będzie miał niewielkie konsekwencje (Izaj. 34:4; Obj. 6:14). Połączenie religijnych władz chrześcijaństwa będzie całkowicie daremne w obliczu wzmagającego się nurtu anarchii, gdy dojdzie do strasznego kryzysu. Przed tą wielką armią "całe wojsko niebieskie topnieje. Niebiosa [kościół nominalny] zwijają się jak zwój księgi [dwa wielkie ciała, które tworzą kościelne niebiosa; to znaczy, papiestwo i protestantyzm, niczym dwa toczące się przeciwne krańce zwoju, które jak wykazaliśmy nawet teraz szybko zbliżają się do siebie], wszystkie ich zastępy opadają [odpadną, porzucą; nie wszystkie od razu, stopniowo, a jednak szybko], jak opada listowie z winnego krzewu i jak opadają liście z drzewa figowego" (Izaj. 34:4); i w końcu te "płonące niebiosa rozpuszczą się, a rozpalone żywioły [z których się one składają] się roztopią" (2 Piot. 3:12).
"Gdy bowiem będą jak splecione ciernie [bo protestantyzm i papiestwo nigdy nie mogą zupełnie się zasymilować; każdy będzie cierniem w boku drugiego] i jak pijacy upojeni winem [odurzeni duchem tego świata], jak suche ściernisko do szczętu spłoną [będą ogarnięte wielkim uciskiem aby zostały, jako religijne systemy, zupełnie zniszczone]; ponieważ Pan "dokona zniszczenia, ucisk nie powstanie po raz drugi" (Nah. 1:10,9). Błogosławiona obietnica! "Bo oto nadchodzi dzień, który pali jak piec. Wtedy wszyscy zuchwali i wszyscy, którzy czynili zło, staną się cierniem. I spali ich ten nadchodzący dzień – mówi Pan Zastępów – tak, że im nie pozostawi ani korzenia, ani gałązki [możliwości dalszego rozwoju]" (Mal. 4:1).
"Czas ucisku Jakuba"
O ile ucisk i niedola tego dnia Pańskiego dotkną najpierw i szczególnie dotkliwie chrześcijaństwo, a ostatecznie wszystkie narody, o tyle końcowe uderzenie burzy, jak zostaliśmy poinformowani przez proroka Ezechiela (38:8-12), ogarnie lud Izraela zgromadzony w Palestynie. Prorok zdaje się wskazywać na dużo większe zebranie Izraela do Palestyny w obecnym okresie żniwa, niż dotąd miało to miejsce. Przedstawia on Izraelitów, jako gromadzących się tam z narodów w wielkiej liczbie, ze znacznym bogactwem, zasiedlających dawniej wyludnione miejsca; a wszyscy mieszkają bezpiecznie w czasie, gdy reszta świata pogrążona jest w najdzikszym zamieszaniu (Ezech. 38:11,12).
Wszyscy ludzie są świadkami faktu, że takie gromadzenie się Izraela w Palestynie rozpoczęło się, lecz jest całkiem oczywiste, że ich exodus z innych krajów będzie musiał otrzymać jakiś wielki i nagły impuls, aby proroctwo to dopełniło się w oznaczonym czasie. Aby zobaczyć, co to będzie za impuls, pozostaje nam jeszcze poczekać. Ale na to, że będzie to miało miejsce, wskazane jest dalej przez słowa proroka Jeremiasza (16:14-17,21).
"Dlatego oto nadchodzą dni, mówi Pan, że już nie będą mówić: Jak żyje Pan, który wyprowadził synów Izraela z ziemi Egiptu; Ale: Jak żyje Pan, który wyprowadził synów Izraela z ziemi północnej i ze wszystkich ziem, do których ich wygnał. I sprowadzę ich znowu do ich ziemi, którą dałem ich ojcom. Oto posyłam po wielu rybaków – wyrocznia Pana – by ich wyłowili, a następnie poślę wielu myśliwych, by polowali na nich na wszystkich górach i na wszystkich pagórkach, i we wszystkich rozpadlinach skalnych. Moje oczy bowiem patrzą na wszystkie ich drogi. Nie są ukryte przed moim obliczem ani ich nieprawość nie jest zakryta przed moimi oczami (...) Dlatego oto Ja sprawię, że poznają tym razem; sprawię, że poznają moją rękę i moc, i dowiedzą się, że moje imię to Jahwe".
Nie mamy żadnej wątpliwości, że Pan jest przemożnie zdolny, aby tego dokonać. W każdym narodzie kwestia, "Co stanie się z Żydami?" jest czymś kłopotliwym. Jednak w pewnych krytycznych okolicznościach bliskiej przyszłości, nagle spowodowanych przez opatrzność Pańską, niewątpliwie poprowadzi, jak wskazuje prorok, do jakiejś uzgodnionej akcji ze strony narodów, aby ich szybko przemieścić do Ziemi Obiecanej. I tak, jak w pośpiechu wyszli z Egiptu ze swym bydłem i dobytkiem, przynaglani przez Egipcjan, którzy mówili, "Wstańcie, wyjdźcie spośród mego ludu (...) Zabierzcie też swoje trzody i bydła, jak żądaliście, i idźcie"; i tak, jak Pan zapewnił ludowi przychylność w oczach Egipcjan, że dali im cokolwiek żądali, ze srebra, złota i szat (2 Mojż. 12:31-36), podobnie w przyszłym exodusie, przepowiedzianym przez proroków, nie zostaną oni odesłani z pustymi rękami, ale najwidoczniej jakiś nagły nacisk zostanie wywarty na narody, który spowoduje życzliwe nastawienie do Izraela, spełniając w ten sposób powyższe proroctwo Ezechiela.
Gdy tylko ta przedsiębiorcza rasa zostanie ponownie osadzona w Ziemi Obiecanej i w ten sposób przynajmniej na jakiś czas odizolowana od utrapień narodów gdzie indziej wszędzie panujących, szybko dostosuje się do nowej sytuacji i dotąd spustoszone miejsca znów zostaną zamieszkane.
Jednak jeszcze jedna fala udręki musi przetoczyć się nad tym chłostanym narodem, ponieważ, stosownie do słów proroka, końcowy konflikt Walki Wielkiego Dnia będzie miał miejsce w Palestynie. Względny spokój i pomyślność ponownie zgromadzonego Izraela przy końcu tego dnia ucisku, jak również jego pozorny stan bezbronności, wzbudzą wkrótce zazdrość innych narodów i zachęcą je do splądrowania go. A kiedy prawo i porządek zostaną wymiecione, oblegną Izraela w końcu zastępy bezlitosnych grabieżców, określonych przez proroka jako zastępy Goga i Magoga (Ezech. 38), i wtedy wielkie będzie utrapienie bezbronnego Izraela. "Biada!" mówi prorok Jeremiah, "Bo wielki jest ten dzień, że nie będzie mu równego. To jest czas utrapienia Jakuba, ale będzie z niego wybawiony" (Jer. 30:7).
Zastępy Goga i Magoga przedstawione są jako jeden mąż, który mówi, "Wyruszę do ziemi o nieobwarowanych wsiach; napadnę na ludzi spokojnych, którzy mieszkają bezpiecznie, na wszystkich, którzy mieszkają bez murów i nie mają ani rygli, ani bram". Wyruszysz, mówi prorok "Aby zabrać łupy i zagarnąć zdobycze, aby swą rękę położyć na spustoszone miejsca, które znowu zostały zamieszkane, i na lud zgromadzony spośród narodów, który zdobył bydło i dobra, a mieszka w środku ziemi" (Ezech. 38:11-13).
Jak gdyby zwracał się do tych zastępów, prorok przepowiadający te wydarzenia, mówi, "I przyjdziesz ze swego miejsca z północnych stron [Europa i Azja znajdują się na północ od Palestyny], ty i liczne ludy z tobą, wszyscy jadący na koniach, wielki zastęp i liczne wojsko; I nadciągniesz przeciwko mojemu ludowi Izraela jak chmura, by okryć tę ziemię. W dniach ostatecznych [najwidoczniej końcowa scena dnia ucisku] przyprowadzę cię do swojej ziemi, aby poznały mnie narody, gdy będę uświęcony [wyróżniony, rozpoznany jako twój pogromca] w tobie, Gogu, na ich oczach" (Ezek. 38:15,16).
W środku ucisku Bóg ujawni się jako obrońca Izraela, tak jak w starożytnych czasach, kiedy cieszyli się Jego łaską jako naród. Ich krytyczne położenie będzie Jego sposobnością; i tam ich ślepota zostanie usunięta. Czytamy, "Zgromadzę bowiem do bitwy wszystkie narody [reprezentowane w zastępach Goga i Magoga] przeciwko Jeruzalemowi, a miasto zostanie zdobyte, domy splądrowane i kobiety zgwałcone. Połowa miasta pójdzie do niewoli, a resztka ludu nie będzie wygnana z miasta.
Wtedy Pan wyruszy i będzie walczył przeciwko tym narodom, tak jak wtedy, gdy walczył w dniu bitwy" (Zach. 14:2,3). Prorok Izajasz (28:21), odnosząc się do tej samej rzeczy, przywołuje przykład wybawienia przez Pana Izraela z mocy Filistynów w Perazim i z mocy Amorytów w Gibeon, mówiąc, "Pan bowiem powstanie jak na górze Perazym i rozgniewa się jak w dolinie Gibeon" (Zobacz 2 Sam. 5:19-25; 1 Chron. 14:10-17; Joz. 10:10-15). Jak wiadomo Bóg nie był wtedy zależny od ludzkiej umiejętności lub dowodzenia, ale toczył swoje bitwy we własny sposób. Tak też i w tej wielkiej bitwie Bóg sprawi wybawienie w swoim własnym czasie i własny sposób.
W proroctwie Ezechiela (38:1-13) Pan nazywa głównych aktorów sprawców walki w Palestynie, ale nie możemy być zbyt kategoryczni w naszym identyfikowaniu. Magog, Meszek, Tubal, Gomer, Togorma, Jawan i Tarszisz były imionami synów Jafeta, syna Noego, o których przypuszcza się, że byli pierwotnymi osadnikami Europy. Szeba i Dedan byli potomkami syna Noego, Chama, i przypuszczalnie byli pierwotnymi osadnikami północnej Afryki. Abraham i jego przyszłe pokolenia (Izrael) byli potomkami syna Noego, Sema. Przypuszcza się, że osiedli oni w Armenii, w zachodniej Azji. (Zobacz 1 Mojż. 10:2-7.) Ogólnie rzecz ujmując, zdaje się to wskazywać, że atak będzie wyprowadzony z Europy – "stron północnych" – w mieszanym sprzymierzeniu ludów.
Miażdżące zniszczenie tych wrogów Izraela (kończące czas ucisku i rozpoczynające czas ustanowienia Królestwa Bożego) jest obrazowo opisane przez proroka Ezechiela (38:18 do 39:20). Może być ono porównane tylko do strasznego pobicia faraona i jego zastępów, gdy próbował ponownie ujarzmić Izraela, którego Bóg wybawiał. W tym również epizodzie wybawienie Izraela ma być "ukazaniem mu cudownych rzeczy", "jak za dni, gdy wyszedł z ziemi Egiptu" (Mich 7:15).
Po opisaniu, że nadejście owej armii ze stron północnych przeciwko Izraelowi (ponownie zgromadzonemu w Palestynie "w dniach ostatecznych", "mających znaczne majętności" i "mieszkających bezpiecznie"), będzie nagłe, niczym "chmura, pokrywająca ziemię" (Ezek. 38:1-17), proroctwo dodaje, "Czyż ty nie jesteś tym, o którym mówiłem w dawnych dniach przez moje sługi, proroków Izraela, którzy prorokowali za dni tamtych lat, że Ja sprowadzę cię na nich?"
Następnie Pan oznajmia, że zamierza zniszczyć niegodziwe zastępy. Opis zdaje się wskazywać, że dokona tego wybuch zazdrości, rewolucji i anarchii wśród różnych elementów składających się na tę wielką mieszaną armię. Będzie to rewolucja i konflikt, które rozszerzą się na wszystko, cokolwiek jeszcze mogło pozostać z krajowych rządów różnych ludów, dopełniając powszechne powstanie i anarchię – wielkie symboliczne trzęsienie ziemi (Obj. 16:18-21).
Świadectwa wszystkich proroków miały za zadanie wykazać, że potęga Boga będzie tak fenomenalnie zamanifestowana w wybawieniu Izraela, przez walkę w ich obronie (a przy tym na rzecz wszystkich) takim orężem, który nie podlega żadnej ludzkiej mocy – w tym zaraza i różne nieszczęścia – rażącą niegodziwych (wrogów Izraela i przeciwników Boga), że cały świat prędko się dowie, że Pan znowu przyjął Izraela do swej łaski, stając się ich Królem, jak za dawnych czasów. Wkrótce też te narody, podobnie jak Izrael, nauczą się cenić Królestwo Boże, które szybko stanie obiektem pragnień wszystkich narodów.
Prorok Ezechiel (39:21-29), jako rzecznik Pana opowiada o chwalebnym rezultacie tego zwycięstwa oraz skutkach, jakie będzie ono miało dla Izraela i całego świata, mówiąc:
"Tak objawię moją chwałę wśród narodów. Wszystkie narody zobaczą mój sąd, który wykonałem, i moją rękę, którą na nie wyciągnąłem. I pozna dom Izraela, że ja jestem Panem, ich Bogiem, od tego dnia i na zawsze. Poznają też narody, że dom Izraela z powodu swojej nieprawości został uprowadzony do niewoli, ponieważ wystąpił przeciwko mnie [odrzucając Chrystusa (Rzym. 9:29-33)]. Dlatego też zakryłem przed nim swoje oblicze i wydałem go w ręce jego wrogów [przez wszystkie wieki chrześcijańskiej dyspensacji], i polegli wszyscy od miecza. Według ich nieczystości i według ich występków postąpiłem z nimi i zakryłem przed nimi swoje oblicze.
Dlatego [skoro już ta kara dopełniła się] tak mówi Pan Bóg: Teraz odwrócę niewolę Jakuba i zmiłuję się nad całym domem Izraela [żywymi i umarłymi, gdyż "czasy naprawienia" nadeszły (Dz. Ap 3:19-21)], i będę zazdrosny o moje święte imię; Gdy już zniosą swoją hańbę [w ten sposób] i wszystkie swoje przestępstwa, którymi wystąpili przeciwko mnie, wtedy gdy bezpiecznie mieszkali w swojej ziemi, a nikt ich nie trwożył. A gdy sprowadzę ich z narodów i zgromadzę z ziem ich wrogów, i będę w nich uświęcony na oczach wielu narodów. Wtedy poznają, że ja jestem Panem, ich Bogiem, który uprowadził ich do niewoli wśród narodów, ale teraz zgromadzę ich znowu w ich ziemi, a nie pozostawię tam żadnego z nich. I nie zakryję już przed nimi mojego oblicza, gdyż wyleję mojego ducha na dom Izraela, mówi Pan Bóg".
"I ci, którzy są na zachodzie, będą się bali imienia Pana, i ci, którzy na wschodzie – jego chwały. Gdy wróg przyjdzie jak rzeka, duch Pana [w całym wieku Ewangelii – w rękach duchowego Izraela] przepędzi go. Przyjdzie bowiem Odkupiciel do Syjonu [Kościół, "ciało Chrystusa"] i do tych spośród Jakuba, którzy odwracają się od występków, mówi Pan" (Izaj. 59:19, 20. Porównaj Rzym. 11:25-32).
"Dobry jest Pan – warownia w dniu ucisku; zna tych, którzy mu ufają". Ale "któż się utrzyma przed Jego rozjątrzeniem, kto wytrwa przed Jego płonącym gniewem? (...) "On sprowadzi koniec [nieprawości]; drugi raz ucisk nie nastanie" (Nah. 1:7,6, 9).
W ten sposób przez walkę Wielkiego Dnia Boga Wszechmogącego cały świat będzie przygotowany na nowy dzień i jego wielkie dzieło restytucji. Chociaż godzina budzenia jest czasem chmur i gęstej ciemności, dzięki niech będą Bogu za Jego błogosławione zapewnienie, że dzieło zniszczenia będzie "czasem skróconym" (Mat. 24:22) i że natychmiast po tym zajaśnieje chwalebne Słońce Sprawiedliwości. "Ziemia [obecna stara społeczna struktura] będzie chwiać się jak lepianka (...) upadnie [w ten sposób], a już nie powstanie" (Izaj. 24:19,20), by utorować drogę dla nowej budowli Bożej, nowych niebios i nowej ziemi, w których sprawiedliwość mieszka (2 Piot. 3:13; Izaj. 65:17).
Dodał: Andrzej