„A to wiedz, że w dniach ostatecznych nastaną trudne czasy :...Podobnie jak Jannes i Jambres przeciwstawili się Mojżeszowi, tak samo ci przeciwstawiają się prawdzie, ludzie spaczonego umysłu, nie wytrzymujący próby wiary...” 2 Tymoteusza 3:1-9
Apostoł Paweł oprócz tego, że był wybranym narzędziem Bożym do ogłaszania światu Ewangelii – radosnej nowiny o zbawieniu w Jezusie Chrystusie, okazał się też prorokiem, który w swoich listach rzuca światło prawdy na wydarzenia czasów ostatecznych.
W liście 2 do Tesaloniczan (2: 1-12) zapowiada wielką apostazję w Kościele oraz narodzenie się Człowieka Grzechu - powstanie papiestwa, które sięgając po świecką władzę „wcieliło się” w czwartą bestię opisaną w proroctwie Daniela. Jej dalsze losy i ostateczne zniszczenie opisuje Księga Apokalipsy.
Do czasów ostatecznych nawiązuje apostoł Paweł także w 2 liście do Tymoteusza (3:1-9). Wymienia tam całą paletę przywar, które będą charakteryzować ludzi tworzących społeczeństwa czasów ostatecznych, czyli żyjące podczas drugiej obecności naszego Pana. Nie będziemy ich tutaj ani wymieniać, ani analizować. Na ogół wszyscy pobożni chrześcijanie doskonale widzą ten moralny upadek i są świadomi tego, że prowadzi on do upadku obecnej cywilizacji; do interwencji Boga, na wzór tego, co stało się za czasów Noego czy podczas zniszczenia Sodomy i Gomory.
W swoim nauczaniu o zagrożeniach, jakie w czasach ostatecznych nie miały też ominąć ludu Bożego przywołuje historię powrotu Mojżesza do Egiptu i jego walki z faraonem o wolność Izraela. Mojżesz wyposażony przez Pana Boga w nadprzyrodzoną moc czynienia znaków oraz smagania Egiptu plagami, doprowadza do złamania potęgi Egiptu i wyprowadzenia Narodu Wybranego na wolność, by ostatecznie zaprowadzić go do ziemi obiecanej ich praojcu Abrahamowi.
W jakim celu Apostoł omawiając czasy ostateczne łączy je z Mojżeszem? Otóż potwierdza on prawdę, że powrót Mojżesza do Egiptu jest jednym z najpełniejszych przekazów Starego Testamentu, które opisują drugą obecność Jezusa Chrystusa.
Pismo Święte w wielu miejscach potwierdza, że postać i życie Mojżesza było obrazem na dzieło naszego Pana - Jezusa Chrystusa; a każdy chrześcijanin nie ma wątpliwości, że tak jak Mojżesz był pośrednikiem Przymierza Zakonu, tak nasz Pan zdobył sobie prawo, aby być pośrednikiem Nowego Przymierza.
Ale zanim Mojżesz wyprowadził Izraela z niewoli egipskiej, musiał doświadczyć braku zrozumienia u swoich braci. Nie docenili, że „kiedy dorósł, nie zgodził się, by go zwano synem córki faraona, i wolał raczej znosić uciski wespół z ludem Bożym, aniżeli zażywać przemijającej rozkoszy grzechu, uznawszy hańbę Chrystusową za większe bogactwo niż skarby Egiptu” (Hebr.11:24-26). Nawet wtedy, gdy zabił egipskiego nadzorcę w obronie swoich braci, nie zostało to przez nich docenione i musiał ratować się ucieczką z Egiptu. Zniknął na 40 lat, które spędził w służbie u swojego teścia, wierząc być może, że Pan pośle go z powrotem do Egiptu dla ich ratowania.
Jezus Chrystus także nie został doceniony przez swój naród. Chociaż był synem Bożym i największym z ludzi, nie został przez nich rozpoznany - odrzucono Go i zamordowano. Pan Bóg obrócił tą zbrodnię w błogosławieństwo ponieważ śmierć naszego Pana zmazała grzech pierworodny, zapoczątkowała niebiańskie powołanie i wybór Kościoła Chrystusowego, a ostatecznie doprowadzi do naprawienia „wszystkich rzeczy” podczas ziemskiej fazy Królestwa Bożego. Stanie się to możliwe dlatego, że nasz Pan po swoim zmartwychwstaniu opuścił ziemię i wstąpił do nieba, gdzie otrzymał boską - nieśmiertelną naturę. „Jak bowiem Ojciec ma żywot sam w sobie, tak dał i Synowi, by miał żywot sam w sobie” (Jan. 5 :26). Ten atrybut pozwoli mu na skuteczne wyprowadzenie człowieka z niewoli grzechu i śmierci „ku chwalebnej wolności dzieci Bożych”(Rzym. 8 : 21). Ale stanie się to nie prędzej, aż ostatnia plaga, wylana podczas drugiej obecności Chrystusa, ostatecznie obali imperium Szatana.
Chronologia biblijna zamieszczona w 2 tomie Wykładów Pisma Świętego autorstwa brata Ch.T. Russella wskazała rok 1874 jako początek drugiej obecności Jezusa Chrystusa. Wierzymy, że od tego czasu, ów Drugi Mojżesz systematycznie niszczy potęgę współczesnego Egiptu; że przez cały okres drugiej obecności, nakładające się na siebie plagi doprowadziły do sytuacji, w której przywódcy świata nie mogą sobie poradzić z narastającymi problemami. Ta porażka współczesnych „pierworodnych Egiptu” przerodzi się w ich ostateczną klęskę, kiedy ogień anarchii zakończy dzieło zniszczenia.
Zainteresowanych tematyką plag egipskich odsyłamy do opracowań, które ukazały się na stronach niniejszej witryny we wrześniu 2011 roku i ukazują jak wydarzenia polityczne od końca 19. wieku spełniają starotestamentowe proroctwa o upadku obecnego porządku świata.
W naszych rozważaniach chcemy zwrócić uwagę na dwie postacie, które pojawiają się w momencie kiedy dochodzi do konfrontacji Mojżesza z władcą Egiptu. Co prawda Stary Testament nie wymienia ich imion ale wszystko wskazuje na to, że odegrali w całej tej historii niepoślednią rolę skoro Apostoł Paweł nam te imiona przypomina.
Jannes i Jambres
Pojawiają się w momencie, kiedy Mojżesz staje przed faraonem i żąda aby ten uwolnił żydowskich niewolników. Okazuje się, że cuda i znaki które demonstruje wcale nie robią wrażenia na egipskim władcy. Gdy Mojżesz rzucił swoją laskę na ziemię a ta zamieniła się w węża, faraon natychmiast wezwał swoich mędrców i czarnoksiężników. Ci zaś „uczynili to samo czarami swoimi, każdy z nich rzucił laskę swoją i zamieniły się w węże” (2 Mojż.7: 11,12).
Podobnie dzieje się w kolejnych starciach Mojżesza i Aarona z faraonem. Kiedy ci zamienili wody Egiptu w krew, czarnoksiężnicy egipscy uczynili to samo. Po tym jak Aaron sprowadził na Egipt plagę żab, czarnoksiężnicy odpowiedzieli taką samą demonstracją ich mocy i umiejętności.
Swoją bezradność uznali dopiero wtedy, gdy Mojżesz z Aaronem sprowadzili na Egipt plagę komarów a oni nie byli w stanie tego powtórzyć. Przyznali, że musi w tym być „palec Boży”. Podczas uderzania Egiptu dalszymi plagami nie są oni już widoczni z wyjątkiem opisu szóstej plagi: „Czarownicy nie mogli stanąć przed Mojżeszem z powodu wrzodów, bo czarowników pokryły wrzody tak samo jak wszystkich Egipcjan”(2 Mojż. 9:11).
Przywołując oświadczenie apostoła Pawła, że „Jannes i Jambres przeciwstawiali się Mojżeszowi” nie widzimy jednak w ich postawie ani agresji, ani obraźliwych słów czy szyderstwa. Oni po prostu starali się dotrzymać kroku Mojżeszowi czyniąc takie same znaki i cuda. Pokazywać, że Mojżesz nie jest wcale kimś nadzwyczajnym a jego Bóg nie jest wcale potężniejszy od bogów Egiptu. Szatan, wyposażając ich w nadprzyrodzone zdolności pomógł im zatwardzić w uporze faraona, aby ten nie ugiął się przed Mojżeszem i zatrzymał w niewoli jego naród. Ten rodzaj walki był nie mniej skuteczny niż stosowanie siły fizycznej ponieważ osłabiał ducha w izraelskich sercach i wyrywał im wiarę, że warto Mojżeszowi zaufać. Być może, że zmagania z Jannesem i Jambresem skłoniły później Mojżesza do dania Izraelowi przestrogi, którą my postrzegamy jako niezwykle cenną i ponadczasową:
„Jeśliby powstał pośród ciebie prorok albo ten, kto ma sny, i zapowiedziałby ci znak albo cud, i potem nastąpiłby ten znak albo cud, o którym ci powiedział, i namawiałby cię: Pójdźmy za innymi bogami, których nie znasz, i służmy im, to nie usłuchasz słów tego proroka ani tego, kto ma sny, gdyż to Pan, wasz Bóg, wystawia was na próbę, aby poznać , czy miłujecie Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej. Za Panem, waszym Bogiem, pójdziecie i jego będziecie się bać, i jego przykazań przestrzegać. Jego głosu będziecie słuchać, jemu będziecie służyć i jego się trzymać. A ten prorok albo ten, który ma sny, poniesie śmierć, gdyż namawiał do odstępstwa od Pana, Boga waszego, który was wyprowadził z ziemi egipskiej i wykupił cię z domu niewoli, aby cię sprowadzić z drogi, którą Pan, Bóg twój , nakazał ci iść. Tak wyplenisz to zło spośród siebie”(5 Mojż. 13: 2-6).
Szatan – aniołem światłości
Nowy Testament, poprzez nauczanie apostoła Pawła, nawiązuje do słów Mojżesza i ostrzega lud Boży, że Szatan wcale nie zaprzestał swoich podstępnych działań. Nakazuje wręcz ludowi Bożemu zidentyfikować tych, którzy „...są fałszywymi apostołami, pracownikami zdradliwymi, którzy tylko przybierają postać apostołów Chrystusowych. I nic dziwnego; wszak i Szatan przybiera postać anioła światłości. Nic więc nadzwyczajnego, jeśli i słudzy jego przybierają postać sług sprawiedliwości; lecz kres ich taki, jakie są ich uczynki”( 2 Kor. 11:13-15).
Znajomość historii Kościoła pozwala wiązać słowa apostoła Pawła z wielką apostazją, jaka dokonała się w Kościele wkrótce po śmierci apostołów. Szatan, przez swoich apostołów, zasiał w umysłach chrześcijańskich rzesz potrzebę odmiany swojego losu. Wmówił pokornym dotąd naśladowcom Chrystusa, cierpiącym prześladowania ze wszystkich stron, że warto odmienić swój los; sięgnąć po ziemską władzę i już teraz, i tutaj, na ziemi, ustanowić Królestwo Boże. Jeszcze do niedawna prześladował naśladowców Chrystusa rękami pogańskiego Rzymu, by po nieudanych próbach zniszczenia chrześcijaństwa, objawić się mu jako anioł światłości. Przez swoich sług, fałszując Słowo Boże i oszukując miliony jego naiwnych wyznawców, poprowadził je do zwycięstwa nad światem pogańskim – przy pomocy „laski żelaznej” (Obj.12:5) uczynił chrześcijaństwo (w wydaniu rzymskokatolickim) religią panującą. Historia papiestwa jest pełna najgorszych zbrodni, wojen religijnych, stosów Inkwizycji i eksterminacji całych społeczności, które uznano za wrogie bądź heretyckie. Oficjalnie jednak, mordercom przyświecał jeden cel, by wielbić w tym wszystkim Najwyższego Stwórce, by rozszerzać na ziemi Jego panowanie i ogłaszać zbawienie w imieniu Jezusa Chrystusa. Po rzezi Hugenotów w „Noc św. Bartłomieja” odprawiono w Rzymie mszę dziękczynną i wybito pamiątkowy medal. Zabijano niewinnych ludzi, aby zatrzymać herezję, wypędzać z ogarniętych nią demony, a ich duszom umożliwić ratunek. „Słudzy światłości” umieli wszystko usprawiedliwić dobrem „Państwa Bożego” i podeprzeć argumentami Pisma Świętego.
Ten haniebny proceder, ukazujący perfidię i obłudę papiestwa, trwał tak długo, jak dane mu było sprawować świecką władzę. Ta jednak, zaczęła wymykać się z jego rąk od momentu jak w roku 1789 wybuchła Rewolucja Francuska. W jej następstwie, a później za sprawą Napoleona Bonaparte, papiestwo zostało upokorzone jak nigdy przedtem w swojej historii. To upokorzenie przyszło ze strony Francji, najwierniejszej córki Kościoła katolickiego, którą rewolucja bezpowrotnie przekształciła w świeckie państwo. Ostatecznie, władzę świecką odebrano papieżowi w roku 1870. kiedy to wojska Wiktora Emanuela II weszły do Rzymu, kończąc proces jednoczenia Włoch. Państwo Kościelne przestało istnieć a papież Pius IX, najpierw rzucił klątwę na winnych jego upadku, po czym na znak protestu, ogłosił się „więźniem Watykanu”. Przywołując słowa z Księgi Objawienia(11:7), czwarta „bestia” - papiestwo, znalazła się w „przepaści” politycznego niebytu.
Czy to przypadek, że akurat w tym czasie została złamana 1260-letnia hegemonia papiestwa; że ludzie odetchnęli atmosferą religijnej wolności i przestali się bać „Świętej Inkwizycji”? Od początku XIX wieku świat został zalany tanimi egzemplarzami Biblii drukowanymi i rozprowadzonymi przez Towarzystwa Biblijne. Chociaż papież je przeklinał, obkładał klątwami, rozwijały się one znakomicie niosąc ludziom oświecenie i uświadamiając im, jak daleko odszedł Kościół katolicki od Ewangelii Chrystusowej i jakie przestępstwa ma na swoim sumieniu.
W Boskim Planie nie ma przypadków. Lud Boży, który zrozumiał, że skoro w roku 1874 rozpoczął się świt Dnia Pańskiego - druga obecność Jezusa Chrystusa, to może spodziewać się obfitych błogosławieństw związanych z jego nastaniem. Nie zawiódł się. Wraz z powstaniem ruchu Badaczy Pisma Świętego, rozeszło się po świecie miliony publikacji w formie 6. tomów Wykładów Pisma Świętego oraz książek i broszurek ogłaszających zbliżanie się czasu ustanowienia na ziemi Królestwa Bożego. Nastał zapowiedziany przez Księgę Objawienia czas wychodzenia ludu Bożego z mistycznego Babilonu. Kilkadziesiąt tysięcy ludzi, najpierw w Stanach Zjednoczonych a później w innych krajach, opuściło różne chrześcijańskie kościoły, aby w nowej społeczności studiować Słowo Boże i cieszyć się obietnicami, które z niego wypływały. Największą radość sprawiały proroctwa biblijne zapowiadające ustanowienie na ziemi Królestwa Bożego i czas naprawienia wszechrzeczy. Była to Ewangelia Chrystusowa w swoim najpełniejszym wymiarze. Zwiastowała bowiem nie tylko koniec drogi ludu Bożego, skompletowanie i uwielbienie Kościoła Chrystusowego; nie tylko czas zmartwychwstania ludzkości i jej odrodzenie, ale i metody oraz narzędzia, którymi nasz Pan posłuży się w niszczeniu imperium Szatana.
Od prawie 150 lat lud Boży obserwuje na arenie politycznej wydarzenia i procesy, które niszczą stary porządek świata, którego bogiem był Szatan i zawiadywał nim przy pomocy sojuszu „Ołtarza i Tronu”. Wraz z końcem „Czasów Pogan” w roku 1914, stary świat otrzymał dwa potężne ciosy - „Dwa Biada” opisane w Księdze Objawienia (r. 8 i 9) ), których wypełnienie objęło wydarzenia pierwszej i drugiej wojny światowej oraz następującą po nich ekspansję komunistycznej rewolucji. Wraz z upadkiem komunizmu (początek - Gdańsk, sierpień 1980), stary świat jest już wciągany w wir światowej anarchii – Trzeciego Biada, które ostatecznie zakończy „władzę Pogan” i imperium Szatana.
Czy jednak Szatan bez walki „oddaje pole” nadchodzącemu Królestwu? Owszem, jego główna siła do walki ze światłem Prawdy – papiestwo, nie może już stosować średniowiecznych, brutalnych metod „ognia i miecza” dla zachowania upadającego imperium. Nie jest w stanie zmusić świeckich władców do poddania się zwierzchnictwu „jedynego kościoła poza, którym nie ma zbawienia” i walki o jego interesy. Oni już nie są zainteresowani reaktywowaniem skompromitowanego strasznymi grzechami sojuszu „Ołtarza i Tronu”. Do czego mógłby „przydać” się dzisiaj Kościół katolicki, którego wizerunek niszczą przerażające afery, wypędzając z kościołów coraz większe rzesze młodych ludzi?? Stanowczo twierdzimy, że już do niczego a jego ostateczny upadek wydaje się być tylko kwestią czasu.
Szatan jednak nie odpuszcza. Sam zamieniając się w anioła światłości, spowodował, że i jego główna ostoja, wielkie nominalne chrześcijaństwo, zmieniło swój wizerunek. Szczególnie Kościół katolicki, który ze średniowiecznego tyrana i przeciwnika nie tylko Bożej Prawdy, ale i wszelkiego postępu, usiłuje w ostatnich latach przemienić się w orędownika pokoju i odnowiciela moralnego ładu świata. Walczy o swoje życie, o powrót ludzi do wiary katolickiej i przywróceniu mu chrześcijańskiego oblicza, choć naprawdę, przez wieki było tylko obliczem politycznego autokraty.
Powyżej wspomnieliśmy, że jeszcze na początku XIX wieku, kiedy to masowo zaczęły powstawać Towarzystwa Biblijne, papieże je przeklinali i zachęcali do walki z tą, jak określali - „zarazą”. Oto kilka przykładów nauczania owych „namiestników” Jezusa Chrystusa:
- „ Niech będą przeklęte przebiegle i oszukańcze towarzystwa, zowiące się Towarzystwami Biblijnymi, które wtykają Biblię w ręce niedoświadczonej młodzieży”. (Słowa papieża Piusa IX )
- „ Nie jest tajemnicą dla was wielebni bracia, że pewne towarzystwo, pospolicie zwane Towarzystwem Biblijnym, rozpościera się zuchwale po całym świecie. Pogardziwszy tradycjami ojców świętych i w przeciwieństwie do znanych dekretów soboru Trydenckiego, towarzystwo to wytężyło wszystkie swe siły i skierowało wszystkie swe środki do jednego celu: To jest, by przetłumaczyć, albo raczej przekręcić Biblię na gminne języki – wszystkich narodów”. (Fragment bulli Leona XII z roku 1825)
- „ Zostaliśmy wstrząśnięci, dowiedziawszy się o tym chytrym wynalazku, przez który same nawet podstawy religii są podkopywane; z powodu doniosłości tej sprawy, mieliśmy naradę z naszymi zacnymi braćmi, kardynałami Rzymsko-katolickiego kościoła, i zastanawialiśmy się z największą pilnością nad środkami, jakie właściwie powinna przyjąć nasza władza pontyfikalna, w celu zapobieżenia rozszerzaniu się zarazy i wytępieniu jej, o ile to możebne...Zgodnie z tym, wyście już pokazali ze swej strony, gorące życzenie ku wyśledzeniu i zniweczeniu pokątnych knowań tych niecnych nowatorów; jednak ze stanowiska naszego urzędu, ponownie wspominamy, by przeprowadzić cokolwiek się da uczynić – mocą, zapewnić – przez radę, lub przez władzę, i wykonać to z największą gorliwością...Pismo Święte drukowane przez heretyków ma być zaliczone między inne książki zabronione, stosownie do ustaw Indexu”. (Fragment bulli Piusa VII, z dnia 29 czerwca 1816 roku, wystosowanej do prymasa Polski a skierowanej przeciwko Towarzystwom Biblijnym). Wszystkie cytaty pochodzą z 2 tomu Wykładów Pisma Świętego, Ch.T. Russella, str. 364-365.
Dzisiaj, widzimy już metamorfozę papiestwa, które przestało palić na stosach egzemplarze Pisma Świętego oraz tych, którzy je tłumaczyli i drukowali; które też po wielu wiekach zawziętego uporu, uwolniło zarówno samo Słowo Boże jak i liturgię z więzów martwego języka – łaciny. Obecnie widzimy Kościół Rzymsko-katolicki jak zachęca swoich wiernych do lektury Słowa Bożego i dostarcza im nie tylko różne przekłady Biblii, ale i słowniki, atlasy, konkordancje, komentarze czy bardzo pożyteczne wydania interlinearne.
Wydawać by się mogło, że są to podstawy do tego, by oczekiwać, że papiestwo zacznie się wydobywać z okowów ciemnoty i zacofania, w których przebywa od kilkunastu wieków. Pismo Święte jest tym światłem, które to umożliwia. Tymczasem nauka Kościoła pozostaje niezmienna, dogmaty i feudalna struktura - nienaruszone. Duchowieństwo dalej naucza o wiecznych mękach w piekle, o duszy nieśmiertelnej, świętej trójcy, chrzcie niemowląt. Niebiblijny kult Marii i świętych napędza handel dewocjonaliami a bluźnierczy obrzęd mszy „świętej”, która w najwyższym stopniu wypaczyła naukę o ofierze naszego Pana, celebrowany miliony razy w katolickim społeczeństwie, zasila kieszenie jego duchowieństwa niewyczerpanym strumieniem wielkich pieniędzy.
Dostęp do Pisma Świętego wcale nie zmienił tej społeczności. Widać to chociażby po rosnącej liczbie rozwodów, upadku dobrych obyczajów czy też postępie zwykłej przestępczości. Zdumiewa też zachłanność elit rządzących, kierujących się katolicką moralnością, które bez ograniczeń potrafią sięgać po państwowe, wspólne pieniądze. Nie bierze się to jednak z niczego. Społeczeństwo staje się takie, jak jego duchowni przewodnicy, którzy choć mają Biblię w ręku oraz miłość bliźniego na ustach, to jednak wielu z nich uczestniczy w aferach moralno-korupcyjnych i ich ukrywaniu przed opinią społeczną. Zdumiewa ich zachłanność na pieniądze, które później, bez bojaźni Bożej, wielu z nich, potrafi bezkarnie wydawać na hazard, konkubiny, rozrywkę w nocnych klubach czy wystawne życie. Zdumiewają też doniesienia dziennikarzy śledczych o powszechnej pladze homoseksualizmu wśród duchowieństwa; a w kurii rzymskiej w szczególności - na poziomie 80%.
Jeszcze 150 lat temu, wiele z tych informacji nie ujrzałoby światła dziennego. Dzisiaj jednak, żyjemy w czasie Epifanii obecności Jezusa Chrystusa, kiedy światło Prawdy objawia światu wszelkie niegodziwości i grzechy starego porządku rzeczy, prowadząc go ku upadkowi. To właśnie o zniszczeniu papiestwa – Człowieka Grzechu, apostoł Paweł prorokował, że Pan zabije go duchem swoich ust i „zniszczy blaskiem (epifania) swego przyjścia (parousia)”.
Płaszczyzny walki w czasie Dnia Pańskiego.
Czas drugiej obecności Chrystusa miał zostać wypełniony walką Drugiego Mojżesza ze współczesnym faraonem – Szatanem i jego sługami. Lud Boży widzi te zmagania już od końca lat siedemdziesiątych XIX wieku kiedy to wypełniające się proroctwa pokazały metody którymi Chrystus rozpoczął usuwanie struktur starego porządku. Rolą ludu Bożego, który rozpoznał drugą obecność Pana, było wspieranie i nagłaśnianie tego działania, tak jak kiedyś brat Mojżesza-Aaron stał się jego heroldem i współpracownikiem. Patrzymy dzisiaj z ogromnym uznaniem na wielką pracę jaką pierwsi Badacze Pisma Świętego z bratem Russellem na czele włożyli w rozprzestrzenienie Prawdy o Boskim planie po całym chrześcijańskim świecie. To oni, dzięki łasce Pana, już wtedy wskazali na płaszczyzny walki, która jak wierzymy wchodzi dzisiaj w swoją decydującą fazę – ogień anarchii pochłaniający imperium Szatana. Zwróćmy uwagę na niektóre z nich i rolę jaką w walce ze światłem Prawdy odgrywają Jannes i Jambres we współczesnym wydaniu.
1. Izrael. Jedną z najjaśniejszych Prawd, jakie przyświecają ludowi Bożemu od zarania drugiej obecności Chrystusa jest ta, która mówi o powrocie Izraela do łaski Bożej i jego restytucji. „ W tym czasie powstanie Michał, wielki książę, który wstawia się za synami ludu twego. Nastanie czas ucisku, jakiego nie było, odkąd narody zaczęły istnieć aż do tego czasu.”(Dan.12:1). Z proroctwa Daniela wynika zatem, że lud Boży oczekujący na Pana miał zwracać szczególną uwagę na wydarzenia związane z narodem żydowskim i jego powrotem do Ziemi Świętej. Sukcesy Żydów miały świadczyć o tym, że stoi za nimi Wielki Orędownik, Jezus Chrystus, który przyszedł na ziemię po to, aby od restauracji narodu wybranego, rozpocząć dzieło budowania na ziemi nowego porządku - Królestwa Bożego.
Sukcesy, począwszy od „małych początków” podczas Kongresu Berlińskiego (1878) i działalności pierwszych syjonistów z Herzlem na czele, przerodziły się w cały ciąg wydarzeń podczas obu wojen światowych z takim skutkiem, że w roku 1948 pojawiło się na międzynarodowej arenie niepodległe państwo Izrael. Orędownictwo naszego Pana jakie widzimy nad tym państwem od ponad siedemdziesięciu lat doprowadziło do tego, że stało się ono potęgą gospodarczą budzącą nie tylko podziw, ale i zazdrość innych narodów. W obliczu wszystkich sukcesów narodu wybranego, społeczność Badaczy Pisma Świętego cieszy się na rychłe wypełnienie jeszcze jednego, niezwykłego proroctwa. Zachariasz (r.12 i 14) zapowiada, że podczas ostatniego już ucisku Izraela, kiedy wszystkie narody zgromadzą się aby „walczyć przeciwko Jerozolimie”, a nasz Pan ich obroni, wówczas nastąpi ich powszechne nawrócenie: „Będą patrzeć na mnie, którego przebili, i będą go opłakiwać, jak się opłakuje jedynaka; będą gorzko płakać nad nim, jak się gorzko płacze nad pierworodnym”(12:10). Wydarzenia w Izraelu dadzą początek wielkim błogosławieństwom również dla całego świata, który w ten sposób, oczami „logicznego myślenia” (Efez.1:18) „ujrzy Syna Człowieczego przychodzącego na obłokach”(dziejowych wydarzeń) i powie: „Pójdźmy w pielgrzymce na górę Pana, do świątyni Boga Jakuba, i będzie nas uczył dróg swoich, abyśmy mogli chodzić jego ścieżkami, gdyż z Syjonu wyjdzie zakon, a słowo Pana z Jeruzalemu”(Izaj.2:3).
Zrozumienie wypełniających się proroctw o powrocie łaski do Żydów, zebrane w jedną logiczną i spójną naukę, ogłoszoną następnie światu poprzez kazania oraz liczne wydawnictwa, stało się dla ludu Bożego fundamentem wiary w drugą obecność Jezusa Chrystusa i radosnego nauczania o bliskim ustanowieniu Królestwa Bożego na ziemi.
Ale to, co jest dobre dla ludu Bożego oczekującego na spotkanie z Panem, co jest dobre dla rodzaju ludzkiego wzdychającego do czasu naprawienia wszystkich rzeczy(Rzym. 8: 22,23), co jest należne Najwyższemu Stwórcy – godnemu wszelkiej czci i chwały, jest wrogie dla Szatana i jego imperium. Dlatego widzimy jak równolegle do działań naszego Pana na rzecz przywracania Izraela do łaski, trwa walka Szatana o zniszczenie tego zalążka Królestwa Bożego na ziemi i pokrzyżowanie Boskiego Planu. Śledząc historię ostatnich 110 lat widzimy, że wszystkie jego wysiłki obracają się wniwecz a każda wojna przynosi wręcz odwrotny skutek - postęp w budowaniu pomyślności i bezpieczeństwa nowo powstałego państwa.
W tym bliskowschodnim konflikcie zdumiewa nas postawa kościołów chrześcijańskich i ich nauczycieli, którzy przyłączają się do walki z Izraelem. Mając dostęp do Pisma Świętego dobrze wiedzą, że Ziemia Święta została oddana przez Pana Boga tylko jednemu narodowi, potomkom wiernego Abrahama – Izraelowi. Tymczasem, Żydzi zostali w roku 1947 oszukani przez międzynarodową społeczność kiedy to podczas obrad Organizacji Narodów Zjednoczonych postanowiono utworzyć tam dwa państwa: Izrael oraz sztuczny twór, jakim jest należące do rodziny państw arabskich, Państwo Palestyńskie. Jednocześnie wyznaczono tak dziwne granice dla Izraela, że nie dawały mu szans na przetrwanie w obliczu szykującej się agresji świata arabskiego.
Jannes i Jambres współczesnej doby to nauczyciele i duchowni kościołów chrześcijańskich, którzy zamiast wspierać Izraela, używają Pisma Świętego aby wykazać, że przestał być on Narodem Wybranym a po ukrzyżowaniu Jezusa został przez Pana Boga odrzucony na zawsze. Usiłują też w sposób przewrotny uzasadnić, że wszystkie obietnice Słowa Bożego zarezerwowane dla Żydów, zostały przeniesione na „duchowego” Izraela, czyli na chrześcijan. Trwają w tym fałszywym przekonaniu już kilkanaście wieków. Przyniosło to opłakane skutki w postaci prześladowań, siłowego nawracania na chrześcijaństwo i powszechnego antysemityzmu wobec „morderców Pana Jezusa”. Wylano morze niewinnej krwi. Nie pomaga jasne nauczanie apostoła Pawła, że: „Przyjdzie z Syjonu wybawiciel i odwróci niepobożność od Jakuba”(Rzym. 11:26); nie pomagają też wypełniające się na literalnym Izraelu starotestamentowe proroctwa. Jednak tak jak laska Mojżesza „pożarła” laski Jannesa i Jambresa, podobnie światło Dnia Pańskiego i wydarzenia jakie ono oświetla, już wkrótce wytrącą ostatecznie z rąk antysemitów ich wszelkie niebiblijne argumenty.
2. Jannes i Jambres w walce o światowy pokój. W niniejszych rozważań chcielibyśmy powrócić do tych postaci i zobaczyć, czy i w jaki sposób ich współcześni odpowiednicy ustawiają się w szeregu obrońców starego świata, imperium Szatana. Choć chyli się ono ku upadkowi pod ciosami naszego Pana, drugiego Mojżesza, to jednak ciągle mobilizuje wszelkie możliwe siły, aby je ratować.
Na religijnym polu walki o przedłużenia egzystencji imperium Szatana, w roli współczesnych czarowników, Jannesa i Jambresa, widzimy nauczycieli nominalnego chrześcijaństwa, skupionych w wysiłkach na rzecz ustanowienia światowego pokoju. Zobaczmy jak one wyglądają z biblijnego punktu widzenia i jak nie pasują do Bożych planów.
„I pokój stanie się dziełem sprawiedliwości, a niezakłócone bezpieczeństwo owocem sprawiedliwości po wszystkie czasy” (Izaj.32:17). W słowach Izajasza mamy wyjaśnione dlaczego grzeszni ludzie nigdy nie ustanowią na ziemi trwałego pokoju. Oni zawsze, od tysiącleci, budowali swój pokój, pomyślność i bezpieczeństwo na niesprawiedliwości, wyzysku i panowaniu nad drugim, słabszym i mniej oświeconym człowiekiem. „Nie mają pokoju bezbożni – mówi Pan”(Izaj.48:22).
Najpotężniejszą organizacją, która budowała pokój na ziemi, ale na swoich zasadach i z nią, jako przywódcą tego porządku był Kościół Rzymsko-katolicki. Zaprowadzał pokój, ale najpierw miażdżył swoich przeciwników – pogan, Żydów, Muzułmanów, innowierców oraz wszystkich światłych ludzi, którzy krytykowali jego błędy i zbrodnie. Przez proroctwa jest skazany na zagładę i to z rąk ludzi, którzy przedtem mieli by przysłużyć się jego wyniesieniu w czasach ostatecznych. „A dziesięć rogów, które widziałeś, i zwierzę, ci znienawidzą wszetecznicę i spustoszą ją, i ogołocą, i ciało jej jeść będą, i spalą ją w ogniu”(Obj.17:16).
Kościół ten, który w przeszłości był wielkim feudałem i orędownikiem nierządnego związku Ołtarza z Tronem, który fałszując Słowo Boże używał go do uświęcania nierówności społecznych, dzisiaj „przemienia się w anioła światłości”(2 Kor. 11:14). Jawi się jako orędownik biednych i krzywdzonych oraz zabiega o pokój na świecie. Ma w tym swój cel - chce po prostu przetrwać.
Jakże żenująco wyglądał Światowy Dzień Modlitwy o Pokój zwołany przez papieża Jana Pawła II na dzień 27.10. 1986 roku do Asyżu we Włoszech. Oprócz największych chrześcijańskich kościołów wzięli w nim udział także przedstawiciele judaizmu, islamu, buddyzmu, hinduizmu oraz innych pogańskich religii; nawet tradycyjnych religii Afryki i Ameryki. O czym myślał Jan Paweł II i pozostali chrześcijańscy uczestnicy tego zjazdu, kiedy zanosili do Autora Dekalogu - jedynego, prawdziwego Boga, modlitwy o pokój? Czy sądzili, że Pan Bóg pozwoli, aby wszechświatowy pokój, o który się modlili, przedłużył istnienie dotychczasowego porządku z jego ateizmem, pogaństwem i wszelkim pseudo-chrześcijaństwem, które w największym stopniu wypaczyło Jego prawdziwy wizerunek? Przecież chrześcijańscy duchowni są świadomi tego, że wysiłki jego misjonarzy nie osiągają zamierzonych celów i pogan na kuli ziemskiej przybywa w szybkim tempie. Są też świadomymi świadkami zaniku religijności i upadku autorytetu własnych nauczycieli. Zatem ich walka o światowy pokój, na tle biblijnych zapowiedzi zniszczenia starego porządku rzeczy, stawia ich w rzędzie z wrogami Królestwa Bożego.
Pismo Święte zapowiada, że Wielki Ucisk obejmie też duchowe niebiosa, czyli wszystkich religijnych przywódców, którzy przez ostatnie kilkanaście wieków chrześcijaństwa, trzymali swoich wyznawców w okowach błędu i kłamstwa oraz ślepej wiary w ich boskie pomazanie. „A dzień Pański nadejdzie jak złodziej; wtedy niebiosa z trzaskiem przeminą, a żywioły rozpalone stopnieją, ziemia i dzieła ludzkie na niej spłoną…..niebiosa w ogniu stopnieją i rozpalone żywioły rozpłyną się” (2 Piotra 3: 10-12). Czas anarchii, biblijnego ognia, wyzwoli wśród „bezradnych narodów” (Łuk.21:25) ducha zemsty i odpłaty za lata niewoli w mistycznym Babilonie (Obj.16:19).
3. Ruch Ekumeniczny. Śledząc historię chrześcijaństwa, a Kościoła Rzymsko-katolickiego w szczególności, widzimy przerażające opisy wojen religijnych. Papiestwo prowadziło je już w średniowieczu z zamiarem wyniszczenia herezji w Kościele, by następnie kontynuować swoje dzieło w walce ze zdobyczami Reformacji 16. wieku i postępem protestantyzmu. Wystarczy powiedzieć, że sama wojna XXX - letnia (1618-1648) pochłonęła ok. 8 milionów ofiar. Wcześniej, wojska papieskich krzyżowców wygubiły w sumie ponad milion niewinnych Katarów, Waldensów, Hugenotów czy innych chrześcijan oskarżonych o herezję w Niderlandach. Historia tzw. „Świętej Inkwizycji” także poraża czytelników ilością jej ofiar oraz okrucieństwem z jakim spotykały się jej ofiary.
W końcu 19. i na początku 20. wieku dokonuje się jednak „cud” i spotykamy już spadkobierców tamtych chrześcijan (zarówno katolików jaki protestantów) na zupełnie innych pozycjach. Odłożyli miecze, przestali przelewać krew w walce za wiarę poprzedników i siedli do rozmów nad sposobami zjednoczenia podzielonego chrześcijaństwa.
Choć większość duchownych Kościoła Rzymsko-katolickiego nadal uważa, że jest on jedynym „poza którym nie ma zbawienia”, to jednak on sam otworzył się na innych chrześcijan, nazywając ich braćmi w wierze. Nie ustaje w wysiłkach, aby ci, którzy odłączyli się podczas minionych wieków, powrócili na jego łono. Dano temu wyraz podczas obrad II Soboru Watykańskiego (1962 - 1965), który zaowocował m.in. dekretem „O ekumenizmie” a o zmianach, które po nim nastąpiły, mówi się, że przyniosły koniec epoki kontrreformacji. Jego obradom przysłuchiwało się szerokie grono gości z innych kościołów, serdecznie witanych i otaczanych przyjazną atmosferą.
Z kolei, pozostałe kościoły chrześcijańskie skupiły się w Światowej Radzie Kościołów, która wyłoniła się z ruchu ekumenicznego. Jego początki sięgają roku 1846. kiedy to utworzono Alians Ewangelicki. Później był rok 1910. kiedy to w Edynburgu, pod kierownictwem „architekta ekumenii” Johna Motta zebrali się delegaci wyznań ewangelickich na wspólną naradę. Jednym z najważniejszych problemów było wypracowanie jednolitego działania przeciwko ekspansji Kościoła Rzymsko-katolickiego. Dzisiaj już tego problemu nie widzą, chętnie podejmują współpracę w różnych komisjach na rzecz zbliżenia między kościołami, uczestniczą w mszach „świętych”, wspólnych modlitwach o pokój a jeden z protestanckich, kościelnych liderów, bez „owijania w bawełnę” wypowiedział się, że nazwa protestantyzm straciła w dzisiejszych czasach swoje znaczenie. Wyraził przekonanie, że nie ma już żadnych przeszkód na drodze do ostatecznego zjednoczenia się. Jak widać sentymentalizm bierze górę nad historią i wiedzą teologiczną.
Księga Objawienia (6:14) nazwała ten współczesny proces jako „zwijanie się niebios”. Niebios nominalnego chrześcijaństwa, z którego jego duchowni nauczyciele przez ostatnie kilkanaście wieków zawiadywali „ziemią” swoich świeckich wyznawców, zarówno prostych ludzi, jak i możnych tego świata – królów, wielkich feudałów czy przedsiębiorców. Dzisiaj, niebiosa te zwijają się ku sobie, zarówno od strony katolickiej, jaki i protestanckiej. Wspólnie starają się stawić czoła „pożarowi”, który zaczyna według przytoczonego powyżej proroctwa, je niszczyć. Możemy wymienić kilka powodów, dla których ginie współczesne, nominalne chrześcijaństwo:
- Przede wszystkim, wszyscy dostrzegają utratę autorytetu duchowieństwa. Uczestnictwo w aferach moralno-korupcyjnych oraz ukrywanie jej sprawców, stoi w jawnej sprzeczności z nauką Słowa Bożego i ślubami czystości składanymi przez samych duchownych. Dodatkowo wyszły na jaw barbarzyńskie zachowanie zarówno księży jak i sióstr zakonnych wobec mniejszości etnicznych, którym zabierano dzieci aby „przerobić” ich na chrześcijan. Ultra religijna Irlandia odrzuciła katolicyzm po tym, jak społeczeństwo dowiedziało o krzywdach, które jeszcze niedawno spotykały samotne matki i ich dzieci z rąk kleru, któremu oddano pod zarząd szkoły, domy opieki i sierocińce.
- Ludzie odchodzą z kościołów, bo nie widzą w nich reform na miarę czasów współczesnych. Duchowni, wzorem średniowiecznych poprzedników mieszają się do polityki, wchodzą „z butami” w prywatne życie wiernych i chcieliby wtargnąć do każdej dziedziny życia społecznego. Ludzie postrzegają kościoły jako odarte z duchowości przedsiębiorstwa prowadzące działalność gospodarczą; gorsząc się jednocześnie z przepychu, wystawnego a nieraz i hulaszczego życia swoich biskupów i księży. Widzą też, jak pogłębiają się podziały nie tylko między wiernymi i ich pasterzami, ale i między samym duchowieństwem. Nawet obecny papież nie umie sobie poradzić z jawnie ignorującymi jego reformy hierarchami.
- W końcu, dzisiejsze, coraz bardziej oświecone i wykształcone społeczeństwa, nie akceptują błędnych, urągających zdrowemu rozsądkowi nauk i dogmatów.
Podsumowując powyższe spostrzeżenia musimy powiedzieć, że ruch ekumeniczny i jednoczenie się kościołów, to akt rozpaczliwego ratowania nominalnego chrześcijaństwa, które w swojej historii było niezwykle ważnym filarem starego porządku rzeczy; opartego na niesprawiedliwości i kłamstwie, nie mającego nic wspólnego z Ewangelią Chrystusa i wiarą w Królestwo Boże na ziemi. Dlatego bez żadnych skrupułów możemy nazwać go królestwem „księcia tego świata” - Szatana; skazanym przez Pismo Święte na całkowite zniszczenie (Ef.2:2, Obj.20:10).
Aby ratować swoje królestwo, Szatan, już jako „anioł światłości”, radykalnie zmienił sposób działania i poprzez swoich sług, zaczyna głosić hasła o wzajemnej miłości i braterstwie w rodzinie chrześcijańskich kościołów. Jeszcze do niedawna je antagonizował, popychał do nienawiści i przelewu krwi. Dzisiaj, apeluje o pokorę i wzajemne poszanowanie, podczas gdy jeszcze do niedawna nie tolerował żadnej wolności religijnej. Do dnia dzisiejszego, jego najwierniejszy sługa – papież, nie odwołał bluźnierczego dogmatu o swojej nieomylności.
W nauczaniu duchownych współczesnego chrześcijaństwa, dochodzenie do jedności chrześcijan wydaje się być procesem bardzo prostym do zrealizowania, jeżeli tylko ludzie, w imię miłości zapomną o przeszłych krzywdach i zbrodniach. Muszą też zapomnieć o tym co dzieli a skupić na tym co łączy. Pokora powinna im podpowiedzieć, że muszą zrezygnować ze swojej samodzielności, odrzucić różniące ich zasady i doktryny, a w imię jedności zająć się jakimiś niekontrowersyjnymi, przynoszącymi ogólne zbudowanie działaniami. Przykładowo, okazuje się, że we wszystkich kościołach dążących do zjednoczenia, coraz większą role odgrywają ruchy charyzmatyczne. Ich liderzy potrafią przyciągnąć wielkie rzesze ludzi, którzy są świadkami scen uzdrawiania chorób, wypędzania nieczystych duchów, mówienia obcymi językami a nawet wskrzeszania zmarłych. Nazywają to manifestacjami ducha świętego i widzą w tym metodę na duchowe odrodzenie coraz bardziej laicyzującego się świata. Nic dziwnego, że wodzowie ruchu ekumenicznego, chętnie widzą ich w swoich szeregach. Przykład z innej dziedziny: W przeszłości zdarzyło się nawet, że Światowa Rada Kościołów, niejednokrotnie wyasygnowała milionowe sumy na walkę zbrojną przeciwko apartheidowi.
Ktoś, kto przypatruje się z boku ruchowi ekumenicznemu, jego hasłom, reformom i modlitwom, zapewnieniom o zaszczepieniu w świecie idei powszechnego braterstwa, może być tym szczerze zbudowany i z nadzieją patrzyć w lepszą przyszłość rodzaju ludzkiego. Może myśleć, że na tym właśnie polega prawdziwe chrześcijaństwo i spełnienie modlitwy Pana Jezusa: „Aby wszyscy byli jedno”(Jan.17:21).
Nie zdaje jednak sobie sprawy z tego, jak bardzo te wszystkie ludzkie dążenia kłócą się z Bożym Planem i we fałszywym świetle przedstawiają samego Stwórcę. Przede wszystkim:
- Oparte są na fałszywych, niezgodnych ze Słowem Bożym doktrynach, niereformowanych jeszcze od początku wielkiej apostazji, zaraz po śmierci Apostołów. Wiara w nieśmiertelną duszę, czyściec i piekło dla grzeszników, rysuje obraz naszego Boga jako niezwykle okrutnego tyrana, który zaplanował i satysfakcjonuje się wiecznymi cierpieniami swoich stworzeń. Jest niesprawiedliwy do tego stopnia, że skazał na wieczne męki nawet nieświadomych pogan, którzy żyjąc tysiące lat przed Chrystusem poumierali, nigdy o Nim nie słysząc. Jest ponadto tak słaby i nieudolny, że stworzył nieśmiertelną duszę, ale zniszczyć jej już nie potrafi.
Z kolei wiara w tzw. „Świętą Trójcę”, która jest podstawowym warunkiem do członkostwa w Światowej Radzie Kościołów, wypacza znaczenie ofiary naszego Pana i czyni niejasnym pewność zbawienia ludzkości w Jezusie Chrystusie. Dlaczego? Bo naucza, że umarł za nas na krzyżu nie doskonały człowiek (jakiego ofiary wymagała Boża sprawiedliwość) - Jezus z Nazaretu, ale sam Bóg, wcielony jedynie w ludzkie ciało. Myślący logicznie człowiek od razu zapyta: Jak mógłby umrzeć na krzyżu, żyjący od nieskończoności, nieśmiertelny, mający życie „sam w sobie” Bóg? Czy jego cierpienia i rany mogłyby nas leczyć, skoro jako duchowa, boska istota nie odczuwałby ich wcale? Cała ta doktryna, jak i tysiące publikacji oraz kazań, które jej bronią, jest wielką mistyfikacją i przyczynkiem do ateizacji myślących ludzi. Apostoł Jan bez ogródek identyfikuje twórców tej nauki: „Wszelki zaś duch, który nie wyznaje, że Jezus Chrystus przyszedł w ciele, nie jest z Boga. Jest to duch antychrysta, o którym słyszeliście, że ma przyjść, i teraz jest już na świecie”(1 list 4:3).
Powyżej przytoczyliśmy dla przykładu, tylko dwie, rażące błędem podwaliny jednoczącego się chrześcijaństwa. Wystarczy, aby nabrać przekonania, że nie ma ono Bożego poparcia i runie podczas Wielkiego Ucisku.
- Odrzucają ideę Królestwa Bożego na ziemi. Przepatrując Stary i Nowy Testament, znajdujemy tam wielką ilość wersetów zapowiadających ustanowienie na ziemi Królestwa Bożego. Nasz Pan, po to umarł i zmartwychwstał, aby zagwarantować wszystkim ludziom powszechne zmartwychwstanie i prawo do restytucji, czyli „naprawienia wszechrzeczy” (Dz. Ap. 3:21). Jako Król i Kapłan tego Królestwa, zapewni powstającym z grobów dzieciom naszego praojca Adama, sprawiedliwe i sprzyjające warunki powrotu do utraconej w Edenie doskonałości i trwałego pojednania się ze Stwórcą. Przede wszystkim uwięzi Szatana, „aby już nie zwodził narodów”(Obj.20:3).
Próżno jednak szukać tej pięknej i zgodnej z Boskim charakterem nauki w katechizmach i wyznaniach wiary jednoczącego się chrześcijaństwa. Z uporem tkwi w starych błędach, głosząc innego niż w Biblii boga, który wysyła na wieczne męki niepojednanych z nim grzeszników. Ten sam bóg, wysyła do nieba pojednanych z nim chrześcijan, by cieszyli się wieczną szczęśliwością; obciążonych jednak świadomością, że tam gdzieś, w otchłaniach piekielnych, wiecznie męczą się miliardy nieświadomych pogan, szlachetnych ateistów, którym nikt nie umiał pokazać prawdziwego Boga czy grzeszników, którym z różnych powodów nie było dane znaleźć do Niego drogi. Można też mieć poważne zastrzeżenia co do prawdziwości tego pojednania skoro przyniosło ono niebo inkwizytorom tępiącym innowierców, krzyżowcom, żołnierzom walczącym i zabijającym w „sprawiedliwych wojnach”, duchowieństwu zwiedzionemu fałszywymi naukami czy też ludziom, którym je obiecano za pieniądze, w zamian za hojne datki i darowizny.
Jeżeli jednak, komuś wystarcza taki model Boskiego sądu i Królestwa Bożego - niesprawiedliwy, niemiłosierny i niezgodny z Pismem Świętym, to napotyka on na olbrzymie trudności z wytłumaczeniem biblijnej nauki o zmartwychwstaniu. Kto miałby w nim uczestniczyć: Czy dusze już zbawionych w niebie? A może dusze nieodwracalnie skazanych na wieczne męki w otchłaniach piekielnych? Gdzie ci wszyscy mieliby się podziać? Jest to problem, którego nauczyciele nominalnego chrześcijaństwa nie są w stanie rozwiązać i podać swoim wiernym logicznego, biblijnego rozwiązania. Dlatego nie dziwi fakt, że zupełnie zaniechali nauczania o Królestwie Bożym na ziemi, które dzięki ofierze Jezusa Chrystusa, na przekór ich ignorancji, przyniesie ludzkości powszechne zmartwychwstanie i powrót do utraconej doskonałości.
- Skupiają ludzi, którzy odrzucili Boskie zasady w imię źle pojętej miłości do bliźniego. Nauczyciele chrześcijaństwa, ludzie pokroju starodawnych: Jannesa i Jambresa, dokonali w głowach wiernych takiej manipulacji, że ci w swoich religijnych praktykach, miłość do bliźniego, do swoich kościołów czy ludzkich teorii, postawili przed miłością i posłuszeństwem dla Pana Boga. Ostrzega przed tym całe Pismo Święte a prorok Jeremiasz czyni to w następujący sposób:
„Dlatego tak mówi Pan: Jeżeli zawrócisz, i ja się zwrócę do ciebie, i będziesz mógł stać przed moim obliczem; a gdy dasz z siebie to, co cenne, bez tego co pospolite, będziesz moimi ustami. Choćby oni zwrócili się do ciebie, ty się do nich nie zwrócisz. Uczyniłem cię bowiem dla tego ludu murem spiżowym, warownym; i będą walczyć z tobą, ale cię nie przemogą, bo Ja jestem z tobą, aby cię wybawiać i ratować – mówi Pan” (15:19,20).
Ze słów proroka wyłania się dla ludu Bożego bardzo jasny przekaz. Nikt nie może być dzieckiem Bożym, jeżeli odwraca się od swojego Stwórcy, ignoruje Jego prawa i nauczanie płynące z Pisma Świętego, by iść za ludźmi, którzy posługując się tą samą Księgą, prowadzą słuchacza do innego boga i innej ewangelii (Gal.1:9). Nie może ono chodzić drogami, które prowadzą do uprawiania polityki, budowania Królestwa Bożego na ziemi własnymi siłami, i według własnych pomysłów; przed czasem i bez udziału Jezusa Chrystusa – Króla i Kapłana w tym nowym porządku.
Jako niedoskonali ludzie, nie możemy chodzić własnymi drogami. Musimy iść ku naszemu Stwórcy, aby i On zwrócił się ku nam, byśmy stojąc przed Jego obliczem chłonęli Jego nauki i uczyli się chodzić Jego ścieżkami. Jeżeli będziemy wiernymi i pilnymi w naszej służbie, wówczas uczyni nas Swoimi „ustami” - heroldami ogłaszającymi nie tylko piękno Boskiego Planu, ale i czas oraz sposób jego realizacji.
Pan Bóg wymaga także od swojego ludu niezłomności w walce o „prawdę , raz świętym podaną”(Juda 3). Nie będzie ona zwycięską, jeżeli będziemy się kierować w stronę błędu i fałszywej ewangelii; by ją zgłębiać lub rozważać w jakim stopniu moglibyśmy, w imię braterskiej miłości iść na ustępstwa. „Ty się do nich nie zwrócisz”. Jest to zasada, której przestrzegał nasz Pan, apostołowie, reformatorzy i te dzieci Boże, którym na sercu leżała czystość Prawdy. Nigdy nie szli na ustępstwa jej kosztem; nigdy nie dali sobie złamać „chrześcijańskiego kręgosłupa”, choć bardzo często płacili za to cierpieniami, ostracyzmem a nawet śmiercią. Pan dał im moc, aby byli „murem spiżowym, warownym”, za którym przechowały się aż do naszych czasów czyste nauki Słowa Bożego.
Na zakończenie
Czy w wąskim gronie Domu Wiary, tych co rozpoznali drugą obecność Pana i wyszli z Babilonu jest możliwość, abyśmy mogli natknąć się na jednostki o mentalności Jannesa i Jambresa? Na czym miałaby polegać ich działalność?
Wydaje się, że są dwie takie możliwości. Pierwsza z nich zaistniałaby wtedy, gdybyśmy przyłączyli się do chóru wołających współcześnie o pokój i bezpieczeństwo na świecie. Pragniemy pokoju ze wszystkich sił i codziennie modlimy się, aby w końcu świat otrzymał te błogosławieństwa; ale na Boskich warunkach i za sprawą Jezusa Chrystusa, wcześniej objawionego światu w czasie wielkiego ucisku. Jeżeli jednak stajemy w szeregu z całym chrześcijaństwem i chcemy pokoju na modłę obecnych władców; licząc, że ogarnie on świat na drodze ewolucyjnej zmiany ludzkich charakterów, wówczas ustawiamy się w szeregu przeciwników Pana i w opozycji do Jego Planu. Stajemy się bardziej dobrotliwi i miłosierni niż nasz Stwórca, co wbrew pozorom jest formą duchowej pychy i świadomym zignorowaniem przesłania płynącego ze Słowa Bożego.
Drugim sposobem przeciwstawienia się naszemu Panu, Drugiemu Mojżeszowi, jest zakwestionowanie „Teraźniejszej Prawdy”, którą podał swojemu ludowi przez Wiernego Sługę. W szczególności chodzi o odrzucenie chronologii biblijnej umieszczonej w 2 tomie Wykładów Pisma Świętego, która bardzo precyzyjnie określiła czas powrotu Chrystusa na rok 1874. Dzisiaj widzimy jej akuratność, choć trzeba było czasu, aby zrozumieć cel Pańskiej odwłoki w roku 1914 oraz zaakceptować jej dalsze rozwinięcie się.
Okazuje się, że ci z Badaczy Pisma Świętego, którzy całkowicie odrzucili chronologię biblijną, naukę o powrocie Chrystusa w roku 1874 oraz autorytet brata Russella jako męża opatrznościowego tego okresu, nie są aż tak groźni dla Domu Wiary. Nauki o drugiej obecności bronią współczesne wydarzenia, które spełniając biblijne proroctwa, pozostawiają jej przeciwników bez argumentów; wręcz stawiają ich w duchowej dezorientacji, niezdolnych do określenia czasów w jakich przyszło żyć ludowi Bożemu.
Jaka postawa jest groźniejsza? Jannes i Jambres walczyli z Mojżeszem starając się go naśladować a przez to osłabiać jego autorytet. Ich współcześni odpowiednicy stworzyli nową chronologię biblijną, która zakwestionowała rok 1874 jako koniec 6000 lat od Adama i początek 1000-letniego Dnia Pańskiego. Przenieśli go na rok 2043 poprawiając „po drodze” samego apostoła Pawła. Wierzymy, że Apostoł był pędzony duchem Pańskim, kiedy oznajmił braciom, że okres Sędziów trwał 450 lat. Tymczasem autorzy nowej chronologii utrzymują, że się pomylił o ponad 100 lat a czas okresu Sędziów podał w przybliżeniu. Czym to skutkuje? Tym, że sugerują domownikom wiary, aby wycięli z 2 i 3 tomu Wykładów Pisma Świętego te rozdziały, które opracowano przy pomocy „starej” chronologii i wrzucili je do kosza. Jakie to by miało dalsze konsekwencje? Że za nieprawdziwe należy uznać te równoległości, które ukazują rok 1914 jako koniec Czasów Pogan i początek burzenia ich władzy. Idąc tym śladem, należałoby odrzucić równoległość Dwójnasobu Izraela i zaprzeczyć, że od roku 1878 zaczęła powracać do tego narodu łaska Boża; zakwestionować też wykres pt. Boski Sabat, dostarczający dodatkowego dowodu na rozpoczęcie się drugiej obecności Jezusa Chrystusa. Nie było też żadnego wyjścia z Babilonu i żniwa Wieku Ewangelii, choć na naszych oczach widzimy upadanie Kościoła Rzymsko-katolickiego i tylko kwestią czasu jest wydanie świadectwa, że: „Nadeszło wesele Baranka , a jego małżonka przygotowała się”(Obj.9:7).
Okazuje się, że prawdy, które przez całe lata budowały społeczność Badaczy, napędzały jej gorliwość, pozwalały stojącym na „wieży Habakuka”(2:1) widzieć zbliżające się Królestwo Boże, stają się niepotrzebne i są odstawiane na półkę. Skutki tego są już widoczne od jakiegoś czasu. Liberalizm moralny, zeświecczenie, zanik zainteresowania Słowem Bożym i proroctwami to tylko potwierdzenie ponadczasowej mądrości króla Salomona: „Gdzie nie ma objawienia, tam lud się rozprzęga”(Przyp. Salom. 29:18).
W Egipcie, Mojżesz ostatecznie pokonał faraona i jego sług, Jannesa i Jambresa. Widząc jak stary świat chyli się ku upadkowi, jesteśmy pewni, że nasz Pan, ów Drugi Mojżesz, już niedługo wyprowadzi zastępy niewolników współczesnego faraona – Szatana, ku „chwalebnej wolności dzieci Bożych” (Rzym. 8:21).
Na chwilę obecną jednak, trwa jeszcze żniwo. Wierzymy, że klasa Wielkiego Ludu musi jeszcze zakończyć swoją misję, ważą się więc losy życia lub śmierci ostatnich pielgrzymów na wąskiej drodze. Jest jeszcze czas, aby porzucić mentalność Jannesa i Jambresa i powrócić pod rozkazy Drugiego Mojżesza – Jezusa Chrystusa.
Dodał: Łukasz